"Problemem jest ogrom rumowiska, jakie powstało na miejscu, gdzie znajdowały się domy po przejściu tornada" - powiedział wcześniej w niedzielę szeryf Jones w wywiadzie dla stacji telewizyjnej WRLB-TV. Dodał, że huragan przeszedł przez pas o długości kilku kilometrów i szerokości 400 m, zmiatając wszystko, co napotkał po drodze. W ocenie szeryfa Jonesa pod zwałami gruzu wciąż mogą znajdować się ludzie. "Ludzie są wydobywani na powierzchnię przez ekipy ratownicze" - podkreślił Jones. W krótkim filmiku zamieszczonym na Facebooku i pokazanym przez lokalną stację telewizji CBS Jones zaznaczył, że wiele osób uznano za zaginione. Zapewnił też, że akcja ratunkowa będzie kontynuowana także w nocy z niedzieli na poniedziałek. "Szeryf mówił o pojedynczym tornadzie, ale w rzeczy samej hrabstwo Lee nawiedziło kilka huraganów od razu" - pisze agencja AFP. Rzecznik agencji ds. zarządzania w sytuacjach nadzwyczajnych Gregory Robinson podał, że ofiary śmiertelne zostały odnotowane jedynie w hrabstwie Lee. Poza tym obszarem nie był przypadków zgonów z powodu przejścia tornada. Hrabstwo Lee w stanie Alabama położonym stan w południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych (nad Zatoką Meksykańską) jest zamieszkiwane przez ponad 140 tys. mieszkańców. To jeszcze nie koniec załamania pogody - ostrzegł za pośrednictwem Twittera mieszkańców stanu Alabama gubernator Kay Ivey. Wezwał do ostrożności i przypomniał, że władze stanowe czynią wszystko, by nieść pomoc potrzebującym. Złożył też kondolencje rodzinom osób, które straciły życie. Reuters podaje z powołaniem się na elektrownię Alabama Power, że z powodu zerwania trakcji ok. 10 tys. gospodarstw domowych zostało pozbawionych prądu po przejściu tornada.