Wprawdzie nie we wszystkich 650 okręgach liczenie głosów zakończyło się, ale torysi przekroczyli już próg 326 mandatów, oznaczający, że będą mogli samodzielnie rządzić. Obecne prognozy mówią, że <a class="db-object" title="Partia Konserwatywna" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-partia-konserwatywna,gsbi,1007" data-id="1007" data-type="theme">Partia Konserwatywna</a> będzie mieć 363 posłów, co oznacza wzrost o 45 w porównaniu z wynikiem z poprzednich wyborów z czerwca 2017 r. Opozycyjna Partia Pracy według prognoz będzie miała 203 mandaty. Korzystne exit polls Wczoraj o 23:00 opublikowano badania exit polls. Są one dla konserwatystów lepsze niż przewidywały wszystkie przedwyborcze sondaże. Wynika z nich, że w nowej Izbie Gmin będą oni mieć 368 mandatów - to o 51 więcej niż uzyskali w poprzednich wyborach, w czerwcu 2017 r., a zarazem najlepszy wynik od czasu ostatniego zwycięstwa <a class="db-object" title="Margaret Thatcher" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-margaret-thatcher,gsbi,2635" data-id="2635" data-type="theme">Margaret Thatcher</a> w 1987 r. Opozycyjna Partia Pracy - jeśli te prognozy się potwierdzą - zanotowała natomiast najgorszy wynik od 1935 r. Według exit polls, laburzyści będą mieli 191 mandatów, czyli aż o 71 mniej niż zdobyli w poprzednich wyborach. Zapowiedź kompletnej zmiany mapy politycznej Prognozy z exit polls znajdują potwierdzenie w wynikach z okręgów, które już zostały ogłoszone. Nawet w tych okręgach, które były uważane za bastiony laburzystów i które ostatecznie obronili, nastąpiło spore, kilku-, a czasem kilkunastoprocentowe przesunięcie poparcia z Partii Pracy na rzecz konserwatystów albo Partii Brexitu. Zapowiedzią kompletnej zmiany politycznej mapy Wielkiej Brytanii jest przejęcie przez konserwatystów robotniczego, byłego górniczego okręgu Blyth Valley w północno-wschodniej Anglii, w którym laburzyści wygrywali niezmiennie od jego utworzenia w 1950 r. Prognozy wskazują, że takich bastionów na robotniczych terenach północnej i środkowej Anglii Partia Pracy może w ciągu nocy z czwartku na piątek utracić jeszcze kilkadziesiąt. Porażka Corbyna Katastrofalne prognozy dla Partii Pracy powodują, że wielu jej polityków publicznie zaczęło domagać się odejścia lidera Jeremy'ego Corbyna. Wskazują, że w sytuacji, gdy w tradycyjnie laburzystowskich okręgach wyborcy opowiedzieli się w referendum za wyjściem z UE, neutralne stanowisko partii było błędem. Lider Partii Pracy, komentując w nocy z czwartku na piątku ciężką porażkę tego ugrupowania w wyborach do Izby Gmin, zapowiedział, że nie poprowadzi laburzystów w następnej kampanii. Nie powiedział jednak, czy w najbliższych dniach złoży rezygnację. "Oczywiście jest to bardzo rozczarowująca noc dla partii. Ale chcę to powiedzieć - w kampanii wyborczej przedstawiliśmy manifest nadziei. Jednak brexit tak spolaryzował debatę, że przysłonił większą część normalnych debat politycznych" - powiedział Corbyn. Zapowiedział, że pozostanie na stanowisku lidera do czasu partyjnej "refleksji" na temat przyszłości. 31 stycznia W. Brytania wyjdzie z UE Prognozy wskazują natomiast, że strategia Borisa Johnsona, by zawalczyć o tych wyborców - którzy dotychczas głosowali na Partię Pracy, ale popierają brexit - okazała się trafiona. Zwycięstwo konserwatystów oznacza, że wyjście Wielkiej Brytanii z UE w ustalonym terminie, czyli 31 stycznia przyszłego roku jest przesądzone. Przed wyborami konserwatyści zapowiadali, że jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia pod obrady parlamentu wróci ustawa o porozumieniu z UE w sprawie warunków wyjścia. W dłuższej perspektywie wyniki zapowiadają, że ponownie będą stawiane pytania o przyszłość Zjednoczonego Królestwa. Znaczący wzrost mandatów dla SNP da tej partii argument na rzecz drugiego referendum w sprawie niepodległości Szkocji. Z Londynu Bartłomiej Niedziński