Jedynym rywalem Sisiego jest mało znany polityk centrowy Musa Mustafa Musa, lider pozaparlamentarnej partii Jutro (Hizb el-Ghad). Ale jest on znany z tego, że popiera obecnego przywódcę Egiptu i sam zapewnił, że opowiada się za reelekcją Sisiego - zwraca uwagę portal BBC News. Musa nie deklarował chęci startu w wyborach aż do ostatniego dnia przed upłynięciem terminu zgłoszeń; do 20 stycznia jego partia zbierała podpisy osób popierających kandydaturę Sisiego. Działacze opozycji w mediach społecznościowych wyśmiewali kandydaturę Musy, opisując ją jako próbę stworzenia pozorów elekcji przez stronnictwo prezydenta. Według obserwatorów "perspektywa jednoosobowych wyborów rzuciła cień na głosowanie". Liczący 84 mln mieszkańców <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-egipt,gsbi,4368" title="Egipt" target="_blank">Egipt</a> jest największym krajem arabskim i odgrywa kluczową rolę w polityce bliskowschodniej. Początkowo do startu w wyborach zgłosiło się siedmiu kandydatów, ale większość z nich wycofała się z wyścigu. Na przykład niezależny adwokat specjalizujący się w prawach człowieka Chaled Ali i były premier Ahmad Szafik zrezygnowali, ponieważ - jak twierdzili - byli zastraszani. Kandydaci, którzy chcieli rywalizować z Sisim, skarżyli się na ataki mediów czy zastraszanie swych zwolenników w celu utrącenia kampanii, zanim je jeszcze rozpoczęli. Ali, znany w Egipcie jako zwolennik walki z korupcją i zasłużony obrońca niezależnych związków zawodowych i praw pracowniczych, wstrzymał swą kampanię, bo - jak tłumaczył - warunki w kraju uniemożliwiają uczciwą rywalizację. Z kolei Szafik, ostatni premier Egiptu za prezydentury Hosniego Mubaraka, oznajmił niedawno, że nie uważa, aby był "idealnym politykiem" do kierowania krajem; mówił, że po wielu latach mieszkania za granicą stracił kontakt z egipską polityką. Z walki o fotel prezydencki zrezygnował także były deputowany Mohammed Anwar Sadat, tłumacząc to m.in. obawami o bezpieczeństwo swych zwolenników. Jest on spokrewniony z prezydentem Egiptu z lat 1970-1981 Anwarem Sadatem, który zginął w zamachu. Z kolei były szef sztabu egipskich sił zbrojnych generał Sami Anan, który był uważany za ostatniego liczącego się potencjalnego rywala Sisiego, został zatrzymany w styczniu po tym, jak ogłosił, że zamierza kandydować i "chce uratować Egipt przed złą polityką"; wezwał instytucje państwowe do zachowania neutralności wobec wszystkich kandydatów. Armia oskarżyła go o złamanie przepisów wojskowych poprzez ubieganie się o urząd bez jej zgody. Zatrzymanie Anana spowodowało apel kilku opozycjonistów o bojkot głosowania. Tymczasem władze zachęcają do udziału w wyborach; autobusy z głośnikami, z których dochodzą piosenki wzywające do pójścia do urn, przejeżdżają przez stolicę kraju, Kair - relacjonuje BBC News. Wynik głosowania jest już znany, więc wysoka frekwencja jest szczególnie ważna dla Sisiego, gdyż jego reżim będzie na tym opierał swoje prawo do rządzenia - ocenił cytowany przez agencję AP Ziad Akl z Centrum Studiów Politycznych i Strategicznych Al-Ahram. Abd el-Fatah Sisi jest u władzy od 2013 roku, od czasu przewrotu wojskowego, który obalił islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego; Sisi był wówczas ministrem obrony oraz naczelnym dowódcą egipskiej armii. Rok później zwyciężył w wyborach prezydenckich, uzyskując ponad 96 proc. głosów. Od tego czasu egipskie władze stosują represje na szeroką skalę wobec swych przeciwników. Ewentualna druga tura prezydenckich odbędzie się 24-26 kwietnia, jeśli żaden z kandydatów nie uzyska 50 proc. głosów w pierwszej rundzie. Są to trzecie wybory szefa państwa od czasu rewolucji z 2011 roku, w wyniku której obalony został wieloletni przywódca kraju, Hosni Mubarak.