Miejsce ceremonii, średniowieczna posiadłość Villa Rufolo w malowniczym miasteczku Ravello na Wybrzeżu Amalfitańskim na południu Włoch z powodu ślubu ministra Brunetty z Tommasą Giovannoni, znaną jako Titty zamieniło się w otoczoną twierdzę. Nad spokojnym przebiegiem uroczystości czuwała nawet policja konna. Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa wprowadzono, ponieważ od kilku dni trwała mobilizacja przeciwników szefa resortu, znanego z ostrego języka i niemiłych wypowiedzi na temat osób, protestujących z powodu braku stałego zatrudnienia oraz krytykującego pracowników administracji za lenistwo i uchylanie się od pracy. Zapowiedzieli oni przyjazd do Ravello, by zakłócić ślub. W pobliżu miejsca zaślubin na głównym placu miasteczka protestowało przeciwko cięciom w nakładach na policję piętnastu funkcjonariuszy z branżowego związku zawodowego z regionu Kampania. Trzymając w rękach transparenty z hasłami przeciwko "finansowemu dobijaniu policji" manifestanci powiedzieli: "Składamy życzenia ministrowi, przede wszystkim życzymy mu tego, by okazał więcej wrażliwości siłom porządkowym". Do ich małej demonstracji dołączyli między innymi pracownicy firmy z grupy Fiat-Iveco, wysłani na przymusowy urlop i zagrożeni bezrobociem. Wśród manifestujących byli także reprezentanci radykalnych środowisk, którzy wznosili obraźliwe okrzyki pod adresem ministra. Inni wypominali Brunetcie jego wypowiedź o tym, że protestujące osoby bez etatów to "najgorszy obraz Włoch". Powiewały czerwone flagi autonomicznego związku zawodowego Cobas. Gość państwa młodych, deputowany rządzącej partii Lud Wolności i zarazem szef władz prowincji Salerno Edmondo Cirielli wyraził oburzenie z powodu zakłócenia prywatnej ceremonii. Jego zdaniem głośna demonstracja przeciwko ministrowi w takim dniu to przejaw "barbarzyństwa".