Powiedział też, że Rosja nie dąży do dominacji ani do ekspansji globalnej. Przemawiając podczas obrad Klubu Wałdajskiego, ocenił, że kampania prezydencka w USA charakteryzuje się histerią na temat domniemanego rosyjskiego wpływu na jej przebieg. Odrzucił sugestie, że Moskwa próbuje wpłynąć na wynik głosowania w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. "Nasze osobiste ustalenia z Obamą nie zadziałały" Putin powiedział w czwartek, że w sprawie konfliktu w Syrii nie zadziałały osobiste ustalenia poczynione z prezydentem USA Barackiem Obamą. Ocenił, że nie udało się z Zachodem stworzyć wspólnego frontu walki z terroryzmem. "Nasze osobiste ustalenia z prezydentem USA nie zadziałały. W Waszyngtonie znalazły się siły, które zrobiły wszystko, by te ustalenia nie zadziałały w praktyce" - powiedział Putin na posiedzeniu Klubu Wałdajskiego. Odnosząc się do konfliktów w Afganistanie, Iraku i Libii, zarzucił krajom zachodnim "irracjonalne dążenie do powtarzania własnych błędów". Ocenił, że nie doszło do stworzenia wspólnego frontu w walce z terroryzmem, a wezwania Rosji do wspólnej walki z tym zjawiskiem są ignorowane. Oświadczył też, że w wymiarze globalnym nie ma efektów walki z terroryzmem i ekstremizmem. "To media stworzyły wrażenie, że Trump jest faworytem Rosji" Prezydent Rosji powiedział też, że media celowo stworzyły wrażenie, że w wyborach prezydenckich w USA faworytem Rosji jest kandydat Republikanów Donald Trump. Władimir Putin ocenił to jako sposób walki politycznej i manipulacji opinią publiczną. Według Putina, idea ta jest "podrzucana do masowej świadomości", a służy ona celom tych, którzy bronią interesów kandydatki Partii Demokratycznej Hillary Clinton. Putin ocenił, że Trump reprezentuje interesy tej części amerykańskiego społeczeństwa, która jest zmęczona obecnymi elitami. Reprezentuje interesy "prostych ludzi". "Będziemy pracować z każdym prezydentem, którego wybierze naród amerykański i który zechce pracować z nami" - zapewnił prezydent Rosji. Putin o Aleppo Putin ocenił, że w kwestii Aleppo należy wybrać, czy "pozostawić tam gniazdo terrorystów", czy też starać się je ostatecznie usunąć, robiąc wszystko, by uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej. Putin porównał tę sytuację do ofensywy na Mosul. "Jeśli nie należy niczego robić, to nie trzeba prowadzić ofensywy na Mosul. Zostawmy wszystko tak, jak jest" - powiedział. Zachodni partnerzy - kontynuował - apelują do Rosji w sprawie ofensywy na Ar-Rakkę, tymczasem, jak zauważył, "tam również żyje ludność cywilna". "Czy nie będziemy w ogóle walczyć z terrorystami? Czy kiedy oni biorą zakładników w miastach, zostawiamy ich w spokoju?" - pytał Putin. Dodał następnie: "Izrael nigdy tak nie robi i dzięki temu istnieje (...). Jeśli stale będziemy ustępować, zawsze będziemy przegrywać".