"Coraz częściej czytam, czy słyszę o pobiciach, atakach na naszych rodaków w UK na tle rasistowskim itp. Nie przypuszczałam, że przytrafi się to mi i moim dzieciom" - napisała na Facebooku pani Anna. Tak opisywała przebieg zajścia: "Jedna z kobiet zaczęła iść za nami. Gdy już doszliśmy na naszą ulicę nagle dostałam pięścią w twarz. Wywiązała się bójka. Gdy leżałam z nią na ulicy, nagle dobiegło piętnaście, a może więcej kobiet, młodych i starszych. Dostawałam z każdej strony, a kiedy mój syn stanął w mojej obronie to jemu też się dostało. Moje córki były popychane i wyzywane. Mój syn pobiegł do sąsiadów, walił w drzwi. Krzyczał, że mordują mu mamę. Gdyby nie sąsiedzi, teraz mogłoby mnie już nie być." Jak pisze Polish Express, później na miejscu pojawiły się służby medyczne i policja. Mundurowi chcieli, aby wskazać winnych, ale ratownicy się na to nie zgodzili i zabrali kobietę do szpitala. "Te rzeczy dzieją się od wielu lat, ale pierwszy raz doszło do takiego pobicia" - mówi pani Anna w Polish Express. "Mieszkam na Tipton prawie pięć lat i podobne sytuacje dzieją się notorycznie. Wieczne pobicia dzieci, wyzywanie. Parę tygodni temu nawet zostałam obrzucona workami z wodą." "Najgorsze jest to, że te rzeczy dzieją się od dawna. Policja nic z tym nie robi, a te kobiety chodzą wolne i śmieją mi się w twarz" - kończy Polka. Do zdarzenia doszło 8 sierpnia w miejscowości Tipton hrabstwie West Midlands.