Campos, lider młodzieżówki Akcji Demokratycznej - jak podały lokalne, wenezuelskie media - zginął w niedzielę rano, gdy przewodził demonstracji w miejscowości Cumana w stanie Sucre na wschodzie kraju, z rąk członków tzw. kolektywów zorganizowanych przez rząd "do ochrony wyborów". W stanie Merida na zachodzie kraju "kolektywy" zabiły w niedzielę rano dwóch innych demonstrantów. Jest też śmiertelna ofiara po stronie zwolenników rządu. W sobotę wieczorem zginął w mieście Bolivar, zastrzelony we własnym domu przez dwóch napastników, kandydat w bojkotowanych przez opozycję wyborach do Konstytuanty, 39-letni adwokat Jose Felix Pineda Marcano. Wybory zostały oprotestowane przez opozycję, która uważa, że prezydent kraju Nicolas Maduro ma zapędy dyktatorskie. Według opozycjonistów, nowa konstytucja ma posłużyć prezydentowi do złamania oporu parlamentu, obecnie zdominowanego przez przeciwników wenezuelskiego reżimu. Sondaże pokazują, że zdecydowana większość społeczeństwa Wenezueli jest przeciwko nowej ustawie zasadniczej. Jej przyjęciu sprzeciwiają się też najważniejsze kraje Ameryki Łacińskiej - <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-meksyk,gsbi,4248" title="Meksyk" target="_blank">Meksyk</a>, Brazylia i Argentyna, a także Stany Zjednoczone i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a>.Opozycja planuje na dziś masowe demonstracje przeciwko rządom Nicolasa Maduro. W Wenezueli od kwietnia trwają protesty przeciwników prezydenta, które wielokrotnie przybierały gwałtowną formę. W zamieszkach i starciach z siłami porządkowymi zginęło do tej pory ponad 115 osób.