W myśl zgłoszonego przez rząd projektu, limit ten miałby się zwiększyć z 250 do 400 godzin rocznie, przy czym ich rozliczanie w formie dodatkowego wynagrodzenia bądź dni wolnych następowałoby w ciągu trzech lat, a nie tak jak obecnie jednego roku. "Na Węgrzech nosimy na grzbiecie największy ciężar i za to otrzymujemy najniższą płacę w Europie" - powiedział w swym przemówieniu przewodniczący Węgierskiej Federacji Związków Zawodowych Laszlo Kordas. Projektowana nowelizacja zezwoliłaby pracodawcom na domaganie się od pracowników maksymalnie 250 nadgodzin rocznie bądź też - jeśli wyrażą na to zgodę - maksymalnie 400. Wskazuje się jednak, że dobrowolność byłaby tutaj wątpliwa, gdyż pracodawcy mogą stosować różne środki nacisku, w tym zwłaszcza utrzymywanie płac na niskim poziomie.