Egzekucja przez podanie śmiertelnego zastrzyku odbyła się w więzieniu w Atmore. Skazaniec - Walter Moody - nie wygłosił przed śmiercią oświadczenia i nie reagował na pytanie, czy chce powiedzieć ostatnie słowa. Według lokalnych mediów, przed wykonaniem wyroku poprosił o dwie zapiekanki, opakowanie chipsów i dwa słodkie napoje, które zjadł i wypił w towarzystwie swoich dwóch prawników i trzech przyjaciół. Egzekucja odbyła się z niewielkim opóźnieniem spowodowanym przez apelację złożoną na krótko wcześniej przez jego adwokatów. Sąd Najwyższy rozważył przytoczone w piśmie argumenty, m.in. wiek i stan zdrowia Moody'ego, jednak zezwolił na wykonanie wyroku. Była to ósma egzekucja w USA od początku tego roku. Moody został skazany w 1989 r. przez sąd federalny na siedmiokrotne dożywocie plus 400 lat więzienia za wysłanie pocztą ładunków wybuchowych do sędziego Roberta Vance'a oraz prawnika z Georgii - Roberta Robinsona. W 1996 r. sąd stanowy skazał go na śmierć za zabicie Vance'a. Według prokuratury, Moody chciał zemścić się na Vance'ie, bo ten miał mu złamać karierę, wydając wyrok skazujący w innym procesie dotyczącym podłożenia ładunku wybuchowego. Bomba wysłana do Robinsona miała zmylić śledczych. Moody, który w celi śmierci spędził ponad 20 lat, twierdził, że jest niewinny. Egzekucja przeprowadzona na 83-letnim skazańcu pokazuje, że wzrasta średnia wieku wśród osób skazanych na karę śmierci w USA, gdzie od 2006 r. stracono 10 skazańców w wieku 70 lat lub starszych. Od przywrócenia wykonywania kary śmierci w USA w 1976 r. do 2006 r. w kraju nie było takich przypadków - wskazuje Ośrodek Informowania o Karze Śmierci (DPIC). Jak dodaje, obecnie ponad 40 proc. skazanych na karę śmierci ma 50 lub więcej lat.