Cecil Mills zasłabł na jednej z ulic Waszyngtonu podczas spaceru z córką. Kobieta zaczęła wzywać pomocy. Jeden z przechodniów, który widział całe zajście pospieszył na drugą stronę ulicy do remizy strażackiej, ponieważ pamiętał, że strażacy są przeszkoleni z pierwszej pomocy. Obecni w budynku strażacy odmówili jednak interwencji. Nawet gdy kolejne dwie osoby prosiły ich o pomoc dla Millsa. „Patrzyliśmy w stronę remizy. Obok wozu strażackiego stał strażak. Machaliśmy do niego, żeby do nas przyszedł” – mówiła CNN córka Millsa, Marie. Mężczyzna powiedział jednak, że najpierw musi otrzymać formalne zgłoszenie. „Nawet ja do niego podbiegłam i zapytałam: Pomożesz nam, czy pozwolisz mojemu ojciec umrzeć?” – relacjonowała Marie Mills. Po przyjeździe karetki i odwiezieniu Cecila Millsa do szpitala, mężczyzna zmarł. Przyczyną zgonu był atak serca. W sprawie zachowania strażaka wszczęto już dochodzenie. Na razie żadne służby nie poddają w wątpliwość wersji wydarzeń Marie Mills.