Stany Zjednoczone i Unia Europejska oskarżają prezydenta Alaksandra Łukaszenkę o więzienie przeciwników politycznych, zamykanie niezależnych mediów, fałszerstwa wyborcze, w tym w trakcie własnej reelekcji na trzecią kadencję w roku 2006. Waszyngton wprowadził już pewne sankcje wobec Mińska, zabraniając m.in. państwowej białoruskiej kompanii naftowej Biełnieftiechim działalności komercyjnej na terenie Stanów Zjednoczonych, a także zakazując wjazdu do USA prezydentowi Łukaszence i innym wysokiej rangi białoruskim urzędnikom. Ambasador Stewart powiedziała w połowie grudnia, że Waszyngton może zaostrzyć te sankcje. Łukaszenka odpowiedział na to w niedzielę, że jeśli do tego by doszło, to wyprosi amerykańską ambasador i wprowadzi w swym kraju zakaz prowadzenia rozliczeń w dolarach. Przedstawiciel ambasady USA w Mińsku oświadczył na to w środę, że Amerykanie są "przygotowani do podjęcia właściwych działań wobec podmiotów kontrolowanych przez osoby", które naruszają prawa człowieka. - Klucz do poprawy stosunków USA-Białoruś znajduje się w białoruskich rękach; to uwolnienie wszystkich więźniów politycznych i poszanowanie fundamentalnych norm demokracji, w tym wolnych wyborów, wolności słowa i zgromadzeń - powiedział przedstawiciel ambasady w rozmowie z agencją Reutera.