- Obecnie po prostu nie dostajemy wszystkich potrzebnych informacji ze strony odchodzącej administracji w kluczowych obszarach bezpieczeństwa narodowego - powiedział Biden w przemówieniu opublikowanym m.in. na Twitterze po posiedzeniu jego zespołu ds. bezpieczeństwa narodowego. - Moim zdaniem to nic innego jak nieodpowiedzialność - zaznaczył. Wśród rządowych agencji czyniących przeszkody w procesie przekazywania władzy wymienił Pentagon oraz Biuro Zarządzania i Budżetu (OMB) Białego Domu. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Pentagon ogłosił wstrzymanie wszystkich spotkań między przedstawicielami resortu a zespołem Bidena. Na zarzuty o obstrukcję odpowiedział p.o. szefa Pentagonu Christopher Miller, który stwierdził, że jego resort przekazał Bidenowi 5 tys. stron dokumentów, czyli "więcej niż to, o co pierwotnie prosił" zespół przyszłego prezydenta. Zapowiedź odbudowy sojuszy W poniedziałkowym przemówieniu Biden powiedział, że przez cztery lata rządów Trump poczynił "ogromne szkody" w funkcjonowaniu państwowych instytucji kluczowych dla bezpieczeństwa kraju. - Wiele z nich zostało pozbawionych z personelu, zdolności i morale. Procesy tworzenia polityki zanikły lub zostały odsunięte na boczny tor - ocenił. Przyszły prezydent zapowiedział również odbudowę sojuszy, które według niego zostały mocno osłabione prowadzoną przez Trumpa polityką "Ameryka przede wszystkim" (ang. America First). - Mamy obecnie ogromną próżnię. Będziemy musieli odbudować zaufanie świata, który zaczął znajdować sposoby, by działać z pominięciem nas - zaznaczył. Trump wciąż nie uznał porażki Mimo trwającego procesu przekazywania władzy i wdrażania nadchodzącej administracji Trump nadal nie uznał swojej porażki w listopadowych wyborach prezydenckich. W poniedziałek zachęcił swoich sympatyków do udziału w proteście w Waszyngtonie 6 stycznia, kiedy Kongres będzie zatwierdzał wyniki głosowania Kolegium Elektorów. Jednocześnie kilkunastu republikańskich kongresmenów złożyło sądowy wniosek mający zmusić wiceprezydenta Pence'a do unieważnienia części głosów elektorów i ogłoszenia Trumpa zwycięzcą. Według prawników ruch ten ma nikłe szanse na sukces.