Pytany na żywo podczas programu telewizyjnego przez dziennikarzy, Sarkozy bronił m.in. francuskiej polityki imigracyjnej, w tym masowego likwidowania obozów romskich i odsyłania ich mieszkańców do Rumunii i Bułgarii. Podkreślił, że "nie ma żadnej stygmatyzacji" ludności romskiej ze strony Paryża, dodając, że Francja będzie regulowała "napływ imigracji", aby ocalić swój system integracji obcokrajowców. Sarkozy podkreślił też, dwa dni po przetasowaniach we francuskim rządzie, że - "poza niespodziewanymi przypadkami" - nowy rząd Francois Fillona pozostanie w obecnym składzie do końca prezydenckiej kadencji w 2012 roku. Podczas wywiadu Sarkozy odniósł się też do zarzutów tygodnika satyrycznego "Le Canard Enchaine", według którego szef państwa "osobiście" sprawuje nadzór nad śledzeniem przez policję dziennikarzy, którzy zajmują się niewygodnymi dla władz sprawami. Chodzi zwłaszcza o aferę Bettencourt, w której o korupcję i konflikt interesów podejrzewa się byłego już ministra pracy Erica Woertha. - Nigdy, w żaden sposób, nie zajmuję się telefonami, miejscem czy spotkaniami francuskich dziennikarzy - powiedział prezydent. Wyjaśnił też, że ma nadal zaufanie do Woertha, odwołanego właśnie w ramach rekonstrukcji rządu. Sarkozy dodał, że minister odszedł na własną prośbę, gdyż uznał, że "łatwiej mu będzie się bronić przed sądem, jeśli opuści to stanowisko".