Tymoszenko, która odbywa obecnie karę siedmiu lat więzienia, odda swój głos w szpitalu w Charkowie, gdzie leczona jest - pod strażą - z powodu przewlekłego schorzenia kręgosłupa. "Każdy musi walczyć z dyktaturą tak, jak może. Jest to nasza wspólna sprawa i zadanie każdego z nas. Właśnie dlatego zwracam się dziś do wszystkich Ukraińców. Przyjdźcie na wybory! Wasz masowy udział w głosowaniu może być antidotum na fałszerstwa i waszym osobistym wkładem w odsunięcie od władzy (prezydenta Ukrainy Wiktora) Janukowycza i jego całej kryminalnej 'rodziny'" - głosi odezwa byłej premier, opublikowana w niedzielę na jej stronie internetowej. Tymoszenko: Wybory sfałszowane Tymoszenko po raz kolejny oceniła, że wybory do Rady Najwyższej zostały sfałszowane jeszcze przed ich rozpoczęciem. "Tylko ślepi i głusi mogą uznać te wybory za uczciwe i niezależne bez względu na to, kto odniesie w nich zwycięstwo. Najważniejsze jest to, że o faktach masowych fałszerstw wiedzą wszyscy niezależni obserwatorzy, wszyscy dziennikarze, wszyscy politycy, wszystkie przedstawicielstwa dyplomatyczne i nasi obywatele (...)" - napisała opozycyjna polityk. "Jeśli zgodzicie się na to polityczne poniżenie, będzie to oznaczało, że jesteście tego warci. Bierzcie przykład z narodów, które zwyciężają dyktatorów nawet za cenę swego życia. Jestem z wami całym sercem w tej walce" - czytamy w apelu. Julia Tymoszenko została skazana na więzienie za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 r. Wyrok ten krytykowany jest na Zachodzie, w tym w UE, która uważa, iż opozycyjna polityk została ukarana za podjęcie decyzji o charakterze politycznym. Tymoszenko twierdzi, że jej skazanie inspirował prezydent Janukowycz, który dąży do usunięcia jej z życia politycznego. Jako osoba skazana Tymoszenko nie ma prawa do kandydowania w wyborach. Pierwsze miejsce na listach wyborczych jej partii Batkiwszczyna zajmuje w związku z tym były przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk. Kamery w komisjach Nowością tegorocznych wyborów parlamentarnych na Ukrainie są kamery wideo zamontowane w komisjach wyborczych. W każdej z komisji są dwie kamery. Jedna skierowana na urnę, a druga na prezydium komisji. W czasie poprzedzającej wybory kampanii reklamowej podkreślano, że nie pokazują one, na kogo został oddany głos. Eksperci zwracają uwagę, że część, szczególnie starszych osób, może się obawiać, że ktoś będzie to kontrolował. Każdy może obejrzeć w internecie "na żywo" obraz z kamer wideo. Sam proces liczenia głosów będzie jednak utajniony. Kamery będą wtedy tylko nagrywać obraz, zapis ma być gromadzony na serwerach Centralnej Komisji Wyborczej. Andrij Dudczak z lwowskiego oddziału organizacji OPORA zwraca uwagę w rozmowie z Polskim Radiem, że takie rozwiązanie budzi wiele wątpliwości, ponieważ nawet jeżeli ktoś uprawniony później zwróci się o nagranie, to nie ma gwarancji, że będzie to nie zmieniony zapis. "W ten sposób najważniejszy moment, czyli liczenie głosów, niby jest kontrolowany, ale tak naprawdę nie ma żadnego mechanizmu kontroli" - zaznaczył ekspert. Ukraińskie władze podjęły decyzję o wprowadzeniu kamer wideo po tym, jak zrobiono to w Rosji. Za organizację przedsięwzięcia odpowiada ta sama rosyjska firma. POLECAMY Pryskają mity dotyczące Tymoszenko? - rozmowa Ziemowita Szczerka z Marią Przełomiec, dziennikarką specjalizującą się w tematyce związanej z krajami b. ZSRR, autorką książki "Tymoszenko. Historia niedokończona" (wydawnictwo Niecałe), która z nowej perspektywy przedstawia postać "pięknej Julii"