"Będzie to dalej zachęcać <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-izrael,gsbi,2648" title="Izrael" target="_blank">Izrael</a> do kontynuowania nielegalnych praktyk wobec <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-palestyna,gsbi,2665" title="Palestyny" target="_blank">Palestyny</a> i działań na rzecz trwałej okupacji ziem palestyńskich" - głosi oświadczenie ministerstwa. Stany Zjednoczone poinformowały w piątek, że Izrael i Bahrajn zgodziły się ustanowić "pełne relacje dyplomatyczne". We wspólnym oświadczeniu władz tych trzech państw napisano o "historycznym przełomie". Bahrajn to drugie bliskowschodnie państwo, które osiągnęło w tym roku porozumienie z Izraelem przy mediacji USA. W sierpniu ogłoszono porozumienie o normalizacji stosunków dyplomatycznych między Izraelem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi (ZEA). Ma ono zostać podpisane 15 września podczas ceremonii w Białym Domu. Król Bahrajnu Hamad ibn Isa al-Chalifa powtórzył, po wydaniu komunikatu o podpisaniu porozumienia z Izraelem, że konieczne jest osiągnięcie uczciwego i trwałego pokoju między państwem żydowskim i Palestyńczykami, opartym na rozwiązaniu dwupaństwowym. Przedstawiciel Autonomii Palestyńskiej powiedział agencji AFP, że porozumienie to jest "wbiciem noża w plecy narodu palestyńskiego". Radykalny Hamas, który kontroluje Strefę Gazy, ogłosił, że umowa ta jest "aktem agresji", który wyrządza "wielką szkodę" sprawie palestyńskiej.