"The Independent" pisze, że w przemówieniu książę Karol w zawoalowany sposób odniósł się do wyborów w Stanach Zjednoczonych - wzrastający populizm , a także coraz bardziej wrogich postaw wobec uchodźców w Europie. W przemówieniu emitowanym przez radio BBC następca brytyjskiego tronu ubolewał nad losem osób uciekających przed prześladowanymi religijnymi w swoich krajach, zaznaczając, że to globalny problem - piszą brytyjskie media. "Ich cierpienie nie ustaje po przybyciu do obcego kraju, w którym szukają schronienia. Obserwujemy na całym świecie wzrost (poparcia) ugrupowań populistycznych, które są coraz bardziej agresywne wobec osób z religijnych mniejszości. To wszystko jest w najwyższym stopniu niepokojące i przypomina ciemne dni lat 30." - stwierdził książę Walii. "Pokolenie moich rodziców walczyło i ginęło w walce z nietolerancją, monstrualnym ekstremizmem, nieludzkiej zagładzie ludności żydowskiej" - stwierdził. "Tym, którzy cierpieli i umierali w tak straszliwy sposób, winni jesteśmy niepowtarzania błędów z przeszłości" - zaapelował 68-letni książę Walii. Książę wraz z koroną ma odziedziczyć po Elżbiecie II tytuł "Obrońcy wiary".