"Dwunastu zawodników drużyny Wild Boars i trener wyszli z jaskini i są bezpieczni" - napisano na oficjalnym profilu tajlandzkiej marynarki wojennej na Facebooku. "Nie wiemy, czy jest to cud, nauka, czy coś innego" - podkreślono. Według służb ratunkowych, w jaskini wciąż znajduje się lekarz i trzej nurkowie, którzy w ostatnich dniach przebywali z chłopcami. Premier Tajlandii Prayuth Chan-ocha, cytowany przez BBC, poinformował, że chłopcy przed rozpoczęciem wyprawy na powierzchnię otrzymali środki uspokajające, by zapobiec możliwym atakom paniki. Dwunastu chłopców w wieku od 11 do 16 lat z jednej drużyny piłkarskiej i ich trener utknęli w jaskini Tham Luang Nang Non w prowincji Chiang Rai 23 czerwca; poszli tam po skończonym treningu. Ze względu na ulewne deszcze jaskinia została zalana, co uniemożliwiło chłopcom i trenerowi wydostanie się na powierzchnię. "Wszyscy mają oznaki infekcji" 2 lipca nurkowie znaleźli ich głodnych w częściowo zalanej komorze, kilka kilometrów w głębi kompleksu jaskiniowego. Operacja ratunkowa mająca na celu wydostanie na powierzchnię chłopców i trenera rozpoczęła się w niedzielę. Tego dnia przetransportowano z jaskini na noszach czterech chłopców; czterech nastolatków uratowano następnego dnia. We wtorek z jaskini wyniesiono na noszach kolejnych czterech nastoletnich piłkarzy i trenera. Wszyscy trafili do szpitala - podaje Reuters. Ratownicy dostarczali chłopcom do jaskini w ciągu ubiegłego tygodnia żywność i inne zaopatrzenie. Jeden z nurków marynarki wojennej Tajlandii zginął w piątek, tracąc przytomność w jaskini. Do akcji poszukiwawczo-ratowniczej przyłączyli się eksperci i wolontariusze z wielu krajów, w tym m.in. Wielkiej Brytanii, Chin, USA, Japonii. Główny inspektor w ministerstwie zdrowia Thongchai Lertwilairatanapong poinformował we wtorek przed południem, że wstępne badania krwi chłopców uratowanych w niedzielę i poniedziałek wykazały, że "wszyscy mają oznaki infekcji". Dodał, że grupa zostanie w szpitalu na obserwacji jeszcze około tygodnia. Dwóch chłopców może mieć zapalenie płuc, jednak już dostają antybiotyki. Z uratowanymi mają również pracować psycholodzy. Rodzice nie zostali jeszcze dopuszczeni do uratowanych dzieci Podczas konferencji prasowej przedstawiciele władz Tajlandii powiedzieli, że rodzice nie zostali jeszcze dopuszczeni do uratowanych dzieci ze względu na zagrożenie infekcjami. Bliscy mogą kontaktować się z chłopcami przez szybę lub z odległości. Władze zapewniają, że chłopcy są w dobrym stanie i są szczęśliwi. Zaznaczono jednak, że są głodni. We wtorek premier Tajlandii Prayuth Chan-ocha zapowiedział wdrożenie dodatkowych środków bezpieczeństwa w jaskini Tham Luang Nang Non. "W przyszłości musimy monitorować wejście i wyjście z jaskini. Jaskinia zyskała rozgłos na świecie, musimy zamontować więcej oświetlenia wewnątrz i ustawić znaki" - powiedział szef rządu. Zaznaczył, że jaskinia może być przez pewien czas zamknięta, dopóki "wszystko nie wróci na swoje miejsce". Historia uwięzionych w jaskini chłopców i trenera przykuła uwagę mediów i opinii publicznej na całym świecie. Zadowolenie z powodu zakończonej sukcesem akcji ratunkowej wyrazili m.in. prezydent USA <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a>, kanclerz Niemiec <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a> i premier Wielkiej Brytanii Theresa May. Trasa liczyła kilka kilometrów W całej akcji wydobywania dzieci z jaskini uczestniczyło 90 nurków, w tym 50 zagranicznych. We wtorek do jaskini weszło 19 nurków. Trasa wiodąca od miejsca w jaskini, w którym schronili się chłopcy ze swoim opiekunem, do wyjścia liczyła kilka kilometrów i była trudna nawet dla doświadczonych nurków. Pokonując tę drogę, chłopcy i ratownicy musieli na zmianę iść, wspinać się, brodzić i nurkować, utrzymując kierunek dzięki rozmieszczonym w wodzie linom. Jako pierwszych ratowano tych chłopców, których stan był oceniany jako najgorszy. Jednak najbardziej na zdrowiu podupadł 25-letni trener, który swoje racje żywnościowe przekazywał podopiecznym. W najtrudniejszym odcinku przewężenie było tak wąskie, że nurkowie musieli zdejmować swoje zbiorniki ze sprężonym powietrzem. Wszyscy ratownicy bezpiecznie opuścili jaskinię Jak potwierdził szef grupy Navy Seals - wszyscy ratownicy bezpiecznie opuścili jaskinię.