W ostatnim czasie nasiliło się napięcie między Ankarą a Berlinem, szczególnie po oświadczeniu kanclerz Angeli Merkel, która oznajmiła, że chce zakończenia rozmów o wstąpieniu Turcji do Unii Europejskiej. Szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu powiedział, że Europa zwraca się ku takim "wartościom" jak barbarzyństwo, faszyzm, przemoc i nietolerancja. W wydanym oświadczeniu oskarża niemieckich polityków o wzmacnianie islamofobii i podkreśla, że Turcja pomogła Europie opanować chaos z powodu nagłego wzrostu liczby uchodźćów w 2015 roku. W niedzielę wieczorem Kanclerz Niemiec <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a> powiedziała, że Turcja nie jest gotowa, by przystąpić do Unii Europejskiej i opowiedziała się za zakończeniem rozmów akcesyjnych. W konsekwencji tego minister ds. europejskich Omer Celik skrytykował "populizm" niemieckich władz, a rzecznik prezydenta Turcji Recepa Erdogana nazwał wypowiedź Angeli Merkel "pozbawioną wizji." Stosunki między Ankarą a Berlinem przechodzą kryzys od czasu nieudanego zamachu stanu w Turcji w lipcu 2016 roku. Berlin od miesięcy potępia turecki rząd za przeprowadzanie czystek. Źródłem napięć jest też aresztowanie jedenastu niemieckich obywateli, z których część ma także tureckie obywatelstwo i przetrzymywanie ich z powodów politycznych.