Nie do pozazdroszczenia jest los tysięcy turystów, którzy nadal koczują na lotnisku na Majorce. Cudzoziemcy, w większości Niemcy i Brytyjczycy, utknęli tam z powodu strajku kierowców autobusów turystycznych. - Koczujemy na lotnisku od wczoraj, od ósmej wieczorem. Mieliśmy odlecieć o dziesiątej. A odlot coraz bardziej się opóźnia - mówił jeden z pasażerów. Nic dziwnego, że w Palma de Majorka dochodzi już nawet do rękoczynów. Strajkujący kierowcy autobusów, którzy domagają się 18-procentowej podwyżki płac tną opony taksówkarzom i obrzucają kamieniami pojazdy łamistrajków. Tych ostatnich zaczęła już nawet eskortować policja. Protest trwa już trzeci dzień i zakończy się jutro. Biura podróży przygotowały około tysiąca pięciuset aut do rozwożenia turystów, ale to i tak bardzo mało, gdyż rozpoczął się sezon urlopowy i Majorka przeżywa prawdziwy najazd. Tylko wczoraj przyleciało tam ponad sto tysięcy osób. Sytuacji na zewnątrz lotniska pilnuje policja, ponieważ kierowcy autobusów zapowiedzieli, że zablokują drogi dojazdowe.