"To nie była niespodzianka. Przywódca Korei Północnej lubi od czasu do czasu skupiać na sobie uwagę w ten sposób" - zauważył funkcjonariusz. Dodał on, że administracja m. in. prawdopodobnie nasili naciski na <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-chiny,gsbi,4231" title="Chiny" target="_blank">Chiny</a> aby starały się pohamować Koreę Północną, co byłoby zgodne z wcześniejszymi wypowiedziami prezydenta Trumpa, iż Pekin nie uczynił wystarczająco wiele w tej dziedzinie. Wśród innych posunięć wspomniany funkcjonariusz wymienił nowe sankcje w dziedzinie finansowej, zwiększenie obecności sił morskich i lotniczych USA w rejonie Półwyspu Koreańskiego i przyspieszenie instalacji nowych systemów rakietowych w Korei Południowej. Podkreślił jednak, że z uwagi na fakt, iż testowany pocisk nie był - jak się ocenia - zapowiadanym pociskiem międzykontynentalnym oraz, że Pjongjang nie dokonał nowej próby z bronią nuklearną, Waszyngton będzie starał się aby jakakolwiek odpowiedź nie doprowadziła do zwiększenia napięcia.