Jest to pierwszy oficjalny, choć nadal niepełny wynik wyborów, uzyskany po podliczeniu 85 procent oddanych głosów. Podała go po północy w Belgradzie państwowa komisja wyborcza. Nikolić spotka się w drugiej rundzie, 3 lutego, z dotychczasowym prezydentem, prozachodnim Borisem Tadiciem, na którego - wg tych samych częściowych wyników - głosowało 35,5 procent wyborców. Taki rozwój wydarzeń jest już praktycznie pewny, choć teoretycznie możliwe jest jeszcze zwycięstwo Nikolicia w pierwszej rundzie, gdyby ponad dwie trzecie pozostałych, nie podliczonych jeszcze głosów oddano na niego. Państwowa komisja wyborcza zapowiedziała ogłoszenie pełnych wyników pierwszej rundy ok. godz 11 w poniedziałek. Podano także, że frekwencja wyborcza była stosunkowo wysoka i wyniosła 61 procent, co odzwierciedla świadomość Serbów, że wybory odbywają się w kluczowym momencie, gdy decyduje się przyszłość Kosowa, zamieszkanego w przygniatającej większości przez Albańczyków i gdy Serbia staje przed historycznym wyborem orientacji - na Zachód, poprzez przyszły akces do Unii Europejskiej i NATO, czy też na dawnych sojuszników na Wschodzie, głównie na Rosję, a w perspektywie również na Chiny. Mimo porażki w pierwszej rundzie Tadić wierzy w swe ostateczne zwycięstwo, do czego potrzebne mu jest zebranie ponad 50 procent głosów w 2. rundzie. Dotychczasowy prezydent i zarazem przewodniczący umiarkowanej, prozachodniej Partii Demokratycznej sądzi, że powtórzy się historia sprzed czterech lat, z poprzednich wyborów prezydenckich, kiedy to również przegrał pierwszą rundę w stosunku do Nikolicia, ale w drugiej pozyskał głosy centrum i zwyciężył, uzyskując w sumie 53 proc. głosów. - Nie pozwolę, by mój przeciwnik Tomislav Nikolić został prezydentem - powiedział Tadić w noc powyborczą na wiecu w Belgradzie. - Nie pozwolę, by wróciły lata dziewięćdziesiąte - oświadczył, nawiązując do okresu krwawych konfliktów na obszarze byłej Jugosławii, w które wmieszane była Serbia pod rządami postkomunistycznego przywódcy Slobodana Miloszevicia, wspieranego wówczas przez Nikolicia i jego skrajnie nacjonalistyczną partię.