"Nasz zespół ocenia, dokąd doszliśmy w ciągu dnia, i podejmuje decyzje w sprawie najlepszej drogi naprzód. Będziemy oczywiście kontynuować pracę, jeśli nadal będziemy dokonywać postępów, także jutro (tzn. w środę - PAP), jeśli będzie to użyteczne" - powiedział amerykański dyplomata w Lozannie w Szwajcarii, gdzie toczą się wspomniane negocjacje. Od blisko tygodnia przedstawiciele USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Rosji i Chin starają się tam przełamać impas w rokowaniach, których celem jest pozbawienie Iranu zdolności wyprodukowania broni jądrowej w zamian za złagodzenie obciążających jego gospodarkę sankcji. Jak zaznacza Reuters, spory w sprawie kontroli nad irańskim programem wzbogacania uranu oraz tempa znoszenia sankcji grożą udaremnieniem porozumienia, które mogłoby zakończyć trwający już 12 lat konflikt dyplomatyczny Zachodu z Teheranem na tle jego nuklearnych ambicji i zmniejszyć ryzyko kolejnej wojny na Bliskim Wschodzie. Iran twierdzi, że w swych przedsięwzięciach z dziedziny atomistyki realizuje wyłącznie cele cywilne. Uczestnicy rokowań deklarowali nadzieję na to, że da się uzgodnić jakiś rodzaj oficjalnej deklaracji, podczas gdy jakiekolwiek wynegocjowane rzeczywiste wstępne porozumienie mogłoby pozostać utajnione. Jest także możliwe, że rozmowy nie dadzą żadnego efektu - wskazuje Reuter. Zarówno przedstawiciele sześciu mocarstw, jak i Iranu przypominają, że rzeczywistym ostatecznym terminem sfinalizowania rokowań nie jest dzisiejszy wtorek, lecz dopiero 30 czerwca. Występując we wtorek w Berlinie u boku kanclerz Angeli Merkel, prezydent Francji Francois Hollande oświadczył, iż brak jakiegokolwiek porozumienia z Iranem byłby lepszy niż porozumienie złe. Premier Izraela Benjamin Netanjahu wyraził we wtorek ponownie przekonanie, że negocjowane w Lozannie porozumienie nie zagwarantuje bezpieczeństwa państwa żydowskiego, gdyż da Iranowi możliwość uzyskania w ciągu mniej niż roku zdolności zbudowania broni jądrowej.