Łotewskie służby już wczoraj informowały, że nie zaobserwowały żadnych prób rakietowych na wodach należących do wyłącznej strefy ekonomicznej Łotwy. Informację tę potwierdził także dziś rzecznik łotewskiego resortu obrony Kaspars Galkins. Dodał, że łotewska marynarka zaobserwowała ruchy rosyjskich jednostek, ale nic poza tym. Ryga uważa, że Rosjanie testowali jedynie możliwość ich reakcji. Przestrzeń powietrzna dla ruchu samolotów cywilnych została otwarta dopiero po 21.00 czasu lokalnego - mimo że Rosja przed rozpoczęciem ćwiczeń poprosiła Łotwę o jej zamknięcie do godziny 18.00. Jak tłumaczy strona łotewska, Rosjanie nie wyjaśnili, jakim czasem się posługują - łotewskim, rosyjskim czy uniwersalnym. Testy rakietowe na Morzu Bałtyckim rozpoczęły się w środę i odbywały się blisko granic Polski, Łotwy oraz Szwecji. Ministerstwo Obrony Łotwy uważa, że tego typu działania Moskwy są wyzwaniem i trzeba je postrzegać jako demonstrację jej siły. Na czas manewrów Łotysze zostali zmuszeni do zamknięcia części swojej przestrzeni powietrznej i przekierowania ruchu samolotów tak, aby omijały obszar ćwiczeń. Z kolei <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-szwecja,gsbi,3494" title="Szwecja" target="_blank">Szwecja</a> informowała o utrudnieniach w podróżach morskich przez Bałtyk. Kurs musiały miedzy innymi zmienić promy łączące Karlskronę z Gdynią.