Mężczyzna przymocował sznur do szyi kobiety, przywiązał do zamontowanego z tyłu samochodu haka i tak wlókł po ulicach. Miał przejechać około 250 metrów, co trwało około 5 minut. Jak pisze "Bild", w tym czasie aucie był 2-letni syn pary. W pewnym momencie w trakcie jazdy sznur się albo urwał, albo poluzował się supeł - kobieta leżała bezwładnie na jezdni. Przechodnie natychmiast zawiadomili policję i pogotowie ratunkowe. Kiedy nadjechał znajdujący się w pobliżu radiowóz, na miejscu pojawił się też mąż ofiary. 28-latka jest w śpiączce, jest stan jest krytyczny. Lekarze walczą o jej życie. Jej mąż przyznał się do zarzutu, ale podczas przesłuchania na policji nie ujawnił motywu swojego czynu. Jak podaje policja, para ma niemieckie obywatelstwo. Oboje są kurdyjskiego pochodzenia i należą do dużych klanów. W obawie przed tym, że rodzina kobiety będzie chciała wziąć odwet, policja - jak to określiła - wprowadziła "odpowiednie środki bezpieczeństwa". Niemieckie gazety piszą nieoficjalnie, że para pobrała się w sierpniu 2013 roku zgodnie z muzułmańskim rytuałem. Związek nie został zarejestrowany w urzędzie stanu cywilnego. Kobieta była wtedy w ciąży. Dwa miesiące później mężczyzna porzucił żonę. Odmówił jednak rodzinie żony zwrotu posagu. I to miała był przyczyna trwającego już kilka lat konfliktu między klanami. (j.)