Najnowsze sondaże dają minimalną przewagę zwolennikom zwiększenia władzy prezydenta. Jednak ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Mateusz Chudziak mówił w Radiowej Jedynce, że ostateczny wynik jest trudny do przewidzenia. "Najprawdopodobniej tak czy inaczej się zdziwimy, słysząc wyniki. Przy czym, przez ostatnie miesiące w kampanii przedreferendalnej przewaga jest po stronie rządu i po stronie zwolenników zmian konstytucyjnych. Zarówno prezydent jak i premier jeżdżą po całej Turcji, odwiedzają po 2-3 miasta dziennie, uczestniczą w wiecach" - mówił ekspert. Ostatnia szansa Erdogana? O zwiększenie swoich uprawnień prezydent Recep Erdogan walczy od czasu objęcia urzędu w sierpniu 2014 roku. Zdaniem Mateusza Chudziaka, jeśli tym razem prezydentowi się nie powiedzie, to nie ma wątpliwości, że ponownie spróbuje zmienić system władzy w Turcji. "To nie będzie ostatnia szansa, żeby ustanowić system prezydencki, który i tak już de facto funkcjonuje. Owszem, ewentualna przegrana referendum byłaby bolesną porażką, ale bynajmniej nie taką po której Erdogan by się nie podniósł" - dodał Mateusz Chudziak. Środki ostrożności Przeciwnicy rządzącej Turcją Partii Sprawiedliwości i Rozwoju a także jej faktycznego lidera, prezydenta Erdogana twierdzą, że zmiany doprowadzą do powstania państwa autorytarnego, rządzonego przez jednego człowieka. W czasie referendum w Turcji obowiązują nadzwyczajne środki ostrożności. Według zapowiedzi władz w Ankarze, porządku na ulicach ma strzec ćwierć miliona policjantów, 128 tysięcy żandarmów, 51 tysięcy ochroniarzy oraz wolontariusze.