Drugi dzień z rzędu strajkuje francuska kolej państwowa. Według dyrekcji, w akcji bierze udział 10 procent pracowników przedsiębiorstwa. Strajkują także zatrudnieni w rafineriach naftowych i w elektrowniach atomowych, co sprawia, że spada produkcja prądu. Blokowane są drogi, głównie wokół Tuluzy, Nantes i Grenoble oraz porty, szczególnie terminale, które przyjmują import paliw. Mimo że wciąż jedna trzecia stacji benzynowych w kraju jest nieczynna, to zniesiono ograniczenia w tankowaniu w najbardziej dotkniętej kryzysem części Francji - na zachodzie. Stało się to możliwe dzięki odblokowaniu magazynów przez policję oraz uruchomieniu tak zwanych strategicznych zapasów. Mogą one wystarczyć na ponad sto dni. W rządzie pojawiły się sprzeczne głosy co do prawa pracy. Minister finansów Michel Sapin uważa, że możliwe są zmiany, szczególnie w paragrafie drugim dotyczącym negocjacji pracodawców z zatrudnionymi w ich firmach co do długości pracy. Premier Manuel Valls zdecydowanie odrzuca jednak możliwość zmiany tego punktu kodeksu.