Iryna Smiejan-Siemianiuk z niezależnego Centrum Praw Człowieka Wiasna poinformowała o wypuszczeniu wszystkich osób zatrzymanych przez milicję w biurze organizacji. "Zostaliśmy odwiezieni na posterunek, gdzie spisano nasze dane osobowe, ale nie sporządzano żadnych protokołów, nie postawiono nam żadnych zarzutów" - oświadczyła Smiejan-Siemianiuk.Milicja weszła do biura Wiasny w sobotę około godziny 13 (godz. 11 w Polsce). Wbrew wcześniejszym informacjom, funkcjonariusze nie wyłamali drzwi, lecz po prostu wtargnęli do środka, gdy otwarła je jedna z działaczek. Zatrzymano 57 osób. Ze słów działaczki wynika, że nie przeprowadzono przeszukania, i że obecny w biurze lider Wiasny Aleś Bialacki nie został zatrzymany. "Prawdopodobnie chodziło o to, by uniemożliwić nam monitorowanie protestów" - powiedziała rozmówczyni PAP. Po opuszczeniu posterunku działacze Wiasny przystąpili do ustalania liczby osób zatrzymanych podczas sobotniego protestu. Z ich ustaleń wynika, że zatrzymano co najmniej 631 osób. Niezależna gazeta internetowa "Nasza Niwa" szacuje natomiast liczbę zatrzymanych w stolicy na ok. 900 osób. Według informacji "Naszej Niwy" po kilku godzinach od zakończenia protestu większość jego uczestników zaczęto wypuszczać z posterunków bez spisywania protokołów. Z kolei portal TUT.by informuje, że z posterunków wypuszczono w pierwszej kolejności emerytów, niepełnoletnich i dziennikarzy, a wielu innym osobom zarzucono złamanie przepisów dotyczących imprez masowych. Są już także pierwsze kary aresztów dla co najmniej trzech osób. W Mińsku odbyła się w sobotę nieuzgodniona z władzami akcja z okazji obchodzonego 25 marca Dnia Wolności połączona z protestem przeciwko dekretowi o pasożytnictwie. Władze ogłosiły wcześniej, że uznają za nielegalne wszelkie akcje masowe. Przed rozpoczęciem protestu zablokowano dostęp do trasy przemarszu, a grupy - nawet kilkusetosobowe - demonstrantów, którym udało się zorganizować, rozpędzano, zatrzymując wielu uczestników.