Francuska agencja prasowa AFP podkreśla, że kwestia Białorusi pojawiła się za zamkniętymi drzwiami podczas zaplanowanego wcześniej spotkania RB w sprawie Jemenu. Znalazła się w części poświęconej "wszystkim innym sprawom". Inicjatorem debaty na temat Białorusi były Estonia i Stany Zjednoczone. "Kluczowa odpowiedzialność" Według AFP uczestniczący w posiedzeniu estoński minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu podkreślił, że 15-osobowa Rada Bezpieczeństwa z definicji "ponosi kluczową odpowiedzialność za zapobieganie gwałtownym konfliktom i masowym okrucieństwom". - Korzystanie z dyplomacji prewencyjnej na wszystkich szczeblach ma ogromne znaczenie dla uniknięcia eskalacji konfliktu zbrojnego - akcentował. Zdaniem Reinsalu wtorkowe spotkanie jest sygnałem, że RB uważnie śledzi wydarzenia na Białorusi. Jak zaznaczył, w razie potrzeby sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych otrzyma od Rady wsparcie, niezbędne do wykorzystania jego narzędzi dyplomacji prewencyjnej. - Rada jest wciąż zaangażowana w obserwowanie sytuacji i otrzymuje aktualne informacje o tym, co się dzieje, jeśli wymaga tego rozwój wydarzeń - dodał szef dyplomacji estońskiej. Masowe protesty po wyborach AFP przypomina, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-bialorus,gsbi,2916" title="Białoruś" target="_blank">Białoruś</a> jest ogarnięta masowymi protestami przeciwko budzącym kontrowersje rezultatom wyborów na początku sierpnia. Oficjalne wyniki przyznają zwycięstwo prezydentowi <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-alaksandr-lukaszenka,gsbi,1060" title="Alaksandrowi Łukaszence" target="_blank">Alaksandrowi Łukaszence</a>, co pozwoliłoby mu na sprawowanie urzędu przez szóstą kadencję. W opinii opozycji rezultaty głosowania sfałszowano. Także Reinsalu powiedział Radzie Bezpieczeństwa, że wyniki wyborów "zostały sfałszowane". Określił sytuację na Białorusi jako "wysoce niepewną". Rosja i Chiny odmiennego zdania Pierwszy zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ Dmitrij Poljanski tweetował we wtorek, że na omówienie sytuacji na Białorusi podczas konsultacji nalegały Estonia i Stany Zjednoczone. "Wskazując, że jest to wewnętrzna kwestia tego kraju, a nie sprawą podlegającą dyskusji w Radzie Bezpieczeństwa, Rosja podkreśliła, że tylko sami Białorusini powinni rozwiązać problemy swojego kraju bez obcej ingerencji i wtrącania się. Podkreśliliśmy również podwójne standardy naszych zachodnich kolegów, którzy nie wnoszą do Rady podobnych problemów powyborczych i przypadków brutalności policji w swoich i innych krajach" - napisał Poljanski. Także <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-chiny,gsbi,4231" title="Chiny" target="_blank">Chiny</a> przekonywały, że sytuacja na Białorusi nie jest sprawą tej instytucji - podkreśla AFP. Stały przedstawiciel Pekinu przy ONZ Zhang Jun argumentował w trakcie spotkania, że to, co dzieje się na Białorusi, "jest sprawą wewnętrzną tego kraju i nie stanowi żadnego zagrożenia dla pokoju i bezpieczeństwa w regionie ani na świecie". Ruch Cichanouskiej Rywalka Łukaszenki w wyścigu wyborczym Swiatłana Cichanouska schroniła się po oficjalnym ogłoszeniu jego zwycięstwa w głosowaniu na Litwie. Zainicjowała utworzenie Rady Koordynacyjnej, która ma zapewnić przekazanie władzy. Jej pierwsze posiedzenie wyznaczono na środę (19 sierpnia) w Mińsku. AFP zwraca uwagę, że Łukaszenko ostrzegał, że tamtejsze władze podejmą "odpowiednie kroki" wobec członków Rady Koordynacyjnej. Utrzymywał, że będzie się to mieścić w granicach prawa. "Autorytarny przywódca znalazł się pod ostrzałem rządów UE i ugrupowań praw człowieka za aresztowanie prawie siedmiu tys. demonstrantów. Wielu zatrzymanych skarży się na nieludzkie traktowanie i tortury w ośrodkach zatrzymań" - pisze AFP. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski