Saakaszwili, który w lipcu na mocy dekretu prezydenta Petra Poroszenki stracił ukraińskie obywatelstwo, po wielu godzinach prób przedostał się w niedzielę, 10 września, przez granicę polsko-ukraińską i dotarł do Lwowa. Wcześniej władze zapewniały, że przy próbie przekroczenia granicy zostanie mu odebrany paszport i nie będzie mógł wjechać na Ukrainę. "Atak na ukraińską państwowość" Premier Ukrainy podkreślił, że wydarzenia w Szeginiach były przestępstwem, za które odpowiadają towarzyszący Saakaszwilemu ukraińscy "populistyczni politycy", kierujący się zasadą "im gorzej, tym lepiej". "To, co stało się w niedzielę w Szeginiach, jest początkiem ataku niektórych naszych polityków na ukraińską państwowość" - napisał Hrojsman na Facebooku. Wcześniej prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko oświadczył, że osoby zaangażowane w wydarzenia na granicy powinny ponieść odpowiedzialność karną i zapewnił, że ją poniosą. "Wnieśli go na rękach" na Ukrainę Saakaszwili przekroczył granicę między Polską a Ukrainą w niedzielę wieczorem po tym, jak jego zwolennicy wdarli się na przejście graniczne w Szeginiach, przerwali kordon złożony z funkcjonariuszy ukraińskiej policji i Straży Granicznej i - jak relacjonowali towarzyszący mu politycy - "wnieśli go na rękach" na Ukrainę. Wraz z byłym prezydentem Gruzji granicę przekraczała m.in. była premier Ukrainy Julia Tymoszenko, deputowani do Rady Najwyższej oraz spora grupa ukraińskich dziennikarzy. Po przejściu granicy Saakaszwili udał się do Lwowa, gdzie został powitany przez mera tego miasta, przywódcę partii Samopomoc i przeciwnika politycznego prezydenta Poroszenki Andrija Sadowego. Po krótkim wiecu przed lwowskim ratuszem, na którym zgromadziło się ok. 200 osób, Saakaszwili i Sadowy przespacerowali się po starówce i poszli na wspólną kolację. Saakaszwili oświadczył w niedzielę, że o dalszych planach poinformuje po naradzie ze swoimi stronnikami politycznymi. W poniedziałek gruziński polityk uda się najprawdopodobniej do Kijowa. Poroszenko: Zaangażowani powinni ponieść odpowiedzialność "Ten incydent nie potrzebuje komentarzy politycznych. Będziemy go komentowali wyłącznie na płaszczyźnie prawnej" - powiedział prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w Kijowie. "Wszystko mi jedno, kto narusza granice państwa, czy bojownicy prorosyjscy na wschodzie, czy politykierzy na zachodzie kraju. Powinna być za to jasna odpowiedzialność prawna" - zaznaczył. Poroszenko zwrócił uwagę, że Straż Graniczna Ukrainy miała pełne prawo użycia broni wobec zwolenników Saakaszwilego, którzy przypuścili dzień wcześniej szturm na przejście graniczne w Szeginiach na granicy z Polską (Medyka w Polsce). "W każdym państwie prawa człowiek ma uprawnienia do zaskarżenia jakiegokolwiek aktu administracyjnego w sądzie. Jako prezydent wypełnię każdą decyzję sądową. Jeśli komuś nie podoba się decyzja sądów ukraińskich, to jest Europejski Trybunał Praw Człowieka. Minęło ponad półtora miesiąca, nikt nie złożył żadnej skargi" - powiedział prezydent. Poroszenko wyraził także nadzieję, że "pan Saakaszwili z takim samym uporem, jak starał się dostać na Ukrainę, będzie próbował dostać się do Gruzji". Stosunki między Poroszenką a Saakaszwilim Saakaszwili po złożeniu prezydentury w Gruzji w 2013 r., aby uniknąć procesów sądowych za nadużycia władzy, wyjechał z kraju najpierw do USA, a potem na Ukrainę, gdzie włączył się do tamtejszej polityki. W maju 2015 r. otrzymał ukraiński paszport i w tym samym czasie prezydent Poroszenko mianował go gubernatorem obwodu odeskiego. Stosunki między Poroszenką a Saakaszwilim pogorszyły się, gdy były prezydent Gruzji zrezygnował z powierzonego mu urzędu, oskarżając prezydenta Ukrainy o popieranie klanów korupcyjnych. Saakaszwili następnie utworzył na Ukrainie własną partię polityczną i nawoływał do wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Obywatelstwo Ukrainy to jedyne obywatelstwo, jakie miał Saakaszwili. Mimo że Poroszenko mu je odebrał, Gruzin podróżował po Europie z ukraińskim paszportem. 31 lipca minister sprawiedliwości Gruzji Tia Culukiani oświadczyła, że wobec Saakaszwilego w jego ojczyźnie wszczęto cztery sprawy karne oraz że Gruzja będzie żądała wydania go od krajów, w których się on zatrzyma. Ze Lwowa Jarosław Junko