Przemawiając w środę do dowódców marynarki wojennej w Hajfie, Netanjahu zapewnił, że do takiej koalicji <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-izrael,gsbi,2648" title="Izrael" target="_blank">Izrael</a> wejdzie "z całym swoim uzbrojeniem". Premier odnosił się do incydentu z 25 lipca, gdy wspierani przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-iran,gsbi,2646" title="Iran" target="_blank">Iran</a> jemeńscy rebelianci Huti zaatakowali rakietami w pobliżu cieśniny Bab al-Mandab dwa saudyjskie tankowce o pojemności dwóch milionów baryłek, powodując niewielkie uszkodzenia jednego z nich. Po ataku Arabia Saudyjska czasowo zawiesiła wszelkie transporty tą drogą. Przez strategicznie położoną, łączącą Zatokę Adeńską z Morzem Czerwonym, cieśninę Bab al-Mandab biegnie kluczowy szlak transportu ropy naftowej z Bliskiego Wschodu do Europy. Koalicja, o której wspominał Netanjahu, obejmuje Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt oraz Izrael - podał portal Debka, powołując się na militarne źródła. Powiązany z izraelskim wywiadem wojskowym portal zauważa również, że wypowiedź Netanjahu o koalicji to "pierwsza jego publiczna odpowiedź na inicjatywę prezydenta USA Donalda Trumpa dotyczącą odnowienia dwustronnych relacji między Stanami Zjednoczonymi a Iranem". Relacje między Waszyngtonem a Teheranem pozostają napięte w związku z majową decyzją Trumpa o wycofaniu się jego kraju z międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem. Strony regularnie wymieniają się pogróżkami, ale w poniedziałek amerykański prezydent ogłosił niespodziewanie, że jest gotów spotkać się z prezydentem Iranu Hasanem Rowhanim bez warunków wstępnych, by porozmawiać o sposobach poprawy stosunków dwustronnych. Jak wskazuje Debka, ostatnie cieplejsze komentarze Trumpa wobec władz Iranu nie są "bezsensowne i spontaniczne", ale nawiązują do dyplomatycznego procesu, który "po cichu nabiera rozpędu", gdyż "od początku czerwca przedstawiciele USA i Iranu prowadzą wstępne rozmowy przy mediacji Omanu". Źródła portalu utrzymują, że Biały Dom pierwsze informacje o rozmowach przekazał Izraelowi nie wcześniej niż we wtorek w nocy, a więc blisko dwa miesiące od ich rozpoczęcia. Izraelskie służby wywiadowcze "przegapiły" to wydarzenie, ponieważ "przyjęły za pewnik, że administracja Trumpa nie podejmie tak dalekosiężnej inicjatywy bez informowania o niej państwa żydowskiego" - przekazuje Debka. Władze Izraela "były tak zaskoczone informacją, że oficjalnie na dwa dni zaniemówiły" - pisze portal. Jak utrzymuje, "dopiero we wtorek wieczorem anonimowy izraelski urzędnik przedstawił lapidarne wstępne oświadczenie: 'Wysocy urzędnicy USA przekazali Izraelowi, że nie ma zmiany w twardej polityce wobec Iranu". W ocenie Debki, "zdanie to pokazuje, że Jerozolima jest wciąż rozchwiana w związku z informacją o rozmowach". "Sam fakt, że Trump chce spotkania z Rowhanim, jest zmianą polityki" - ocenia portal.