Dziennik "Le Figaro" zaznacza, że w pięć miesięcy po rozpoczęciu ofensywy wojsk rosyjskich mających wspomagać reżim Baszara al-Asada w Syrii, prezydent Rosji <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> podjął zaskakującą decyzję. Według francuskiego dziennika, który podkreśla, iż Putin o swoim kroku poinformował szefa reżimu w Damaszku, chciał on w ten sposób nadać nowych rumieńców negocjacjom w Genewie, które dreptały w martwym punkcie. W rozmowach z przedstawicielami syryjskiej strony rządowej a umiarkowaną opozycją więcej było przeszkód nie do przebrnięcia niż wspólnych płaszczyzn porozumienia - stwierdzają francuskie media. Decyzja Kremla, to gest pozorny, bo rosyjskie bazy marynarki wojennej i powietrzne w Syrii wciąż będą aktywnie działały, mimo, że zmniejszy się liczba intensywnych ataków lotnictwa rosyjskiego. Putin - według "Le Figaro" - chce pokazać, że patrzy już w epokę po Asadzie, albo, że ma plan B - stwierdza dziennik. "Le Monde" uważa, że to kolejna taktyczna zagrywka Kremla, a operacje wsparcia dla sił rządowych będą dalej prowadzone.