Na krótkiej wspólnej konferencji z szefem saudyjskiej dyplomacji Adilem ad-Dżubeirem Pompeo podkreślił, że od podpisania układu nuklearnego w 2015 r. między Iranem a sześcioma mocarstwami, w tym USA, Teheran "w wielu dziedzinach zachowywał się tylko gorzej". Umowa ta ogranicza program jądrowy Iranu w zamian za zniesienie nałożonych na niego sankcji.Sekretarz stanu USA oskarżył również Teheran o to, że jest "największym wsparciem" dla terroryzmu, oraz że destabilizuje cały region. Podkreślił, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-iran,gsbi,2646" title="Iran" target="_blank">Iran</a> wspiera szyickich rebeliantów Huti, z którymi w Jemenie walczy arabska koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej. Ponownie zapewnił, że jeśli USA wraz z europejskimi sojusznikami nie zdołają wprowadzić zmian w porozumieniu, rząd prezydenta USA Donalda Trumpa wycofa się z układu. Decyzja w tej sprawie ma zapaść do 12 maja. Jak poinformowano, w Rijadzie Pompeo rozmawiał z ad-Dżubeirem o sytuacji w Jemenie i Syrii oraz o stosunkach między krajami Zatoki Perskiej. W tym kontekście Pompeo podkreślił, że jedność tych państw "jest kluczowa". Reuters zauważa, że szef amerykańskiej dyplomacji nie powiedział wprost o Katarze. Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-egipt,gsbi,4368" title="Egipt" target="_blank">Egipt</a> zawiesiły w czerwcu ubiegłego roku stosunki dyplomatyczne i handlowe z tym państwem, któremu zarzucają wspieranie terroryzmu i zbliżenie z Iranem, rywalem Saudyjczyków. Katar odpiera te oskarżenia i twierdzi, że kraje te rozważają interwencję militarną na jego terytorium. Anonimowi urzędnicy USA cytowani przez agencję Reuters mówili przed podróżą Pompeo, że w rozmowach z Saudyjczykami będzie on podkreślał, że spór z Katarem musi się zakończyć. Nowy szef dyplomacji USA wcześniej w niedzielę spotkał się z saudyjskim królem Salmanem. Z Arabii Saudyjskiej uda się do Izraela i Jordanii.