W samolocie Boeing 787, który miał lecieć z Bangkoku do Warszawy pojawił się - zdaniem rzeczniczki LOT-u Barbary Pijanowskiej-Kuras - drobny problem techniczny. "Samolot nie przyjmuje prądu po podłączeniu go do zewnętrznego zasilania z lotniska. Ponieważ nie jest to lotnisko, do którego na stałe operujemy, usunięcie takiej usterki wymaga więcej czasu" - wyjaśnia rzeczniczka w przesłanym piśmie. W związku z tym LOT podjął decyzję, że pasażerowie wrócą do Warszawy innym połączeniem przez Moskwę. Mają wylecieć w środę wieczorem. "Zadbaliśmy o pasażerów, zapewniając im opiekę naszych przedstawicieli, ten sam hotel, w którym do tej pory spędzali wakacje oraz posiłki" - pisze Barbara Pijanowska-Kuras. Dokładnie 12 miesięcy temu władze LOT-u podpisały umowę na sfinansowanie zakupu Boeingów 787. Pierwsza maszyna przyleciała do Polski 10 dni później, czyli 15 listopada. W tym czasie przez pięć miesięcy były uziemienie, a 50 lotów było opóźnionych z powodów technicznych.