- Z jednej strony mieliśmy do czynienia z konfliktem na Ukrainie, z drugiej strony pojawił się problem strefy euro i niewypłacalności Grecji - podkreśla Sebstian Płóciennik. - Donald Tusk ewidentnie zdecydował się na zaangażowanie na rzecz Ukrainy, ale nie miał wystarczająco dużo przestrzeni, aby odegrać istotną rolę - mówi. Jak zaznacza rozmówca IAR, główną platformą negocjacji był format normandzki, w którym nie było miejsca dla przedstawiciela Unii Europejskiej. Jak podkreśla Sebastian Płóciennik, żeby Donald Tusk mógł uczestniczyć w negocjacjach musiałby mieć zgodę wszystkich krajów UE, a to prawdopodobnie byłoby nieosiągalne. Dlatego - jak mówi ekspert - bardziej efektywne było powierzenie tej misji Angeli Merkel i prezydentowi Francji. Ekspert dodaje jednak, że nieobecność Donalda Tuska w negocjacjach z Rosją osłabia UE i osłabia szanse na utworzenie solidnych struktur reprezentacyjnych w polityce zagraniacznej. Jak mówi Sebastian Płóciennik, Donald Tusk i Frederica Mogherini zostali wykluczeni z bezpośrednich negocjacji dotyczących rozwiązania kryzysu na Ukrainie. Sebastian Płóciennik podkreśla, że polityka zagraniczna nie jest głównym obszarem aktywności przewodniczącego Rady Europejskiej. - Głównym mandatem dotyczącym stanowiska, które zajmuje Tusk jest zachęcanie państw członkowskich do zawierania kompromisów i formowania wspólnego stanowiska w sprawach kluczowych dla UE - dodaje ekspert.