Kang oświadczyła w ubiegłym tygodniu na forum w Bahrajnie, że Korea Północna nie odpowiedziała na apel Korei Południowej o współpracę w przeciwdziałaniu pandemii. Dodała, że ciężko jej uwierzyć w zapewnienia Pjongjangu, że w KRLD nie wykryto ani jednej infekcji SARS-CoV-2 - przypomina południowokoreańska agencja Yonhap. "Z jej niebacznych komentarzy, uczynionych bez zważania na konsekwencje, widać, że jest ona nazbyt chętna do dalszego schładzania zamrożonych relacji pomiędzy Koreą Północną a Koreą Południową" - oceniła Kim Jo Dzong w oświadczeniu opublikowanym przez oficjalną północnokoreańską agencję KCNA. "Jej prawdziwe zamiary są bardzo jasne. Nigdy nie zapomnimy jej słów i może być zmuszona słono za nie zapłacić" - zagroziła Kim, która zasiada w Biurze Politycznym rządzącej w KRLD Partii Pracy Korei. W Korei Południowej przebywa obecnie zastępca sekretarza stanu USA Stephen Biegun, odpowiedzialny między innymi za sprawy północnokoreańskie. W Seulu spotkał się on w środę z wiceszefem południowokoreańskiego MSZ Czoi Dzong Kunem. Rozmowy mają na celu zapewnienie ciągłości współpracy po przekazaniu władzy w USA administracji prezydenta elekta Joe Bidena. Stosunki pomiędzy dwoma państwami koreańskimi gwałtownie pogorszyły się w czerwcu, gdy Pjongjang ogłosił zerwanie wszelkich kontaktów z Seulem i wysadził w powietrze biuro łącznikowe między obu krajami. Reżim tłumaczył to niezadowoleniem z powodu ulotek propagandowych, przesyłanych przez granicę przez południowokoreańskich aktywistów i zbiegów z Korei Północnej.