- Ci, którzy mogli wyjechać wyjechali. Pozostali próbują to uczynić - dodała Amos. - Ludzie desperacko potrzebują pomocy. Musimy dostarczać ją szybciej. Zapewnienie szybszej dystrybucji pomocy jest teraz naszym najwyższym priorytetem - powiedziała Amos w Manili po wizycie w mieście Tacloban najbardziej zniszczonym przez żywioł. Po 6 dniach od uderzenia tajfunu, najsilniejszego - jak się ocenia - jaki kiedykolwiek znalazł się nad lądem stałym, coraz częściej odzywają się głosy krytykujące powolne tempo pomocy. W Tacloban tysiące osób pozbawionych wody i żywności koczują na lotnisku, usiłując dostać się do samolotów. W ruinach zniszczonych budynków jest wciąż dużo rozkładających się ciał ofiar co grozi wybuchem epidemii. Pomoc wciąż nie dotarła do terenów poza miastem. Sytuację utrudniają zniszczone drogi i brak wystarczającej ilości ciężarówek. Ofiar mniej niż szacowano? 2344 ofiary śmiertelne - to oficjalny bilans tajfunu Haiyan, który w ubiegły piątek przeszedł nad środkową częścią Filipin. Przedstawiciele lokalnej policji tuż po przejściu tajfunu nad prowincją Leyte i Samar szacowali, że zginąć mogło nawet 10 000 osób. Prezydent Filipin Benigno Aquino III koryguje te dane, mówiąc, że w sumie na wszystkich wyspach z powodu Haiyan poniosło śmierć około 2500 mieszkańców.Przy ogromnej skali żywiołu, która spustoszył środkowe Filipiny, każda liczba ofiar to tragedie tysięcy rodzin. Nie wszyscy zgadzają się jednak z szacunkami władz. Filipiński Czerwony Krzyż podaje zaś, że liczbę zaginonych szacuje się na ponad 22 000 osób.