Jak poinformował serwis ABC News, zabawkę oraz inne przedmioty odnaleziono pierwszego dnia wznowionej akcji poszukiwania w buszu niedaleko domu przybranej babci chłopca w Kendall w Nowej Południowej Walii w Australii. Jednocześnie śledczy, na tym etapie dochodzenia, nie chcą przesądzać, czy zabawkę można powiązać z zaginięciem chłopca przed blisko czterema laty. We wznowionej właśnie akcji poszukiwania śladów Williama bierze udział 50 funkcjonariuszy i psy tropiące. Jednocześnie policja ostrzegał ewentualnego porywacza chłopca, by "ujawnił się, zanim go sami dopadniemy". Prowadzący śledztwo inspektor Gary Jubelin zaznacza, że choć policja ma obawy co do szans przeżycia chłopca, to jednak możliwość, że William wciąż żyje "jest brana pod uwagę". Nagroda za wskazanie tropu prowadzącego do chłopca wynosi milion dolarów. Dlaczego po blisko czterech latach od zaginięcia chłopca wznowiono poszukiwania? Jak tłumaczy Jubelin, tym razem zamiast koncentrować się na odnalezieniu Williama, policja będzie starała się ujawnić materiał śledczy. "Dzięki temu będziemy mieli dowody, że zaginiecie Williama było efektem działania człowieka, a nie nieszczęśliwym wypadkiem" - zaznaczył cytowany przez ABC News inspektor. Pierwotne poszukiwania zaginionego chłopca w 2014 roku trwały zaledwie dziesięć dni. Kilkaset osób, policjantów oraz mieszkańców okolic Kendall, przeszukiwało teren około osiemnastu kilometrów kwadratowych. Bezskutecznie. Nie tylko nie odnaleziono chłopca, ale też nie koncentrowano się na zbieraniu śladów czy dowodów. Teraz policja chce naprawić te niedociągnięcie.