Do zdarzenia doszło 14 października 1981 roku w Dunedin, podczas wizyty Elżbiety II. 17-letni Christopher Lewis strzelił do królowej, kiedy ta wysiadała z samochodu. Dopiero teraz, po 36 latach od zdarzenia, ujawniono notatkę nowozelandzkich służb specjalnych z 1997 roku. Z dokumentu wynika, że nastolatek faktycznie próbował zamordować królową, na szczęście stał zbyt daleko i nie miał dobrej pozycji. Co ciekawe, Lewis nie został oskarżony o próbę zabójstwa i zdradę, a jedynie o nielegalne posiadanie broni. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-nowa-zelandia,gsbi,4263" title="Nowa Zelandia" target="_blank">Nowa Zelandia</a> bała się bowiem przyznać, że podczas wizyty w tym kraju narażono życie królowej. Dochodzenie prowadzone przez służby w tej sprawie było tajne. Reporterom, którzy słyszeli strzały, powiedziano, że był to dźwięk dobiegający z samochodu. Ponad 10 lat po incydencie Christopher Lewis został zatrzymany pod zarzutem brutalnego zabójstwa kobiety i porwania jej dziecka. Czekając na proces w areszcie, popełnił samobójstwo. W liście pożegnalnym zaprzeczył stawianym mu zarzutom. Nowa Zelandia, choć jest politycznie niezależna od Wielkiej Brytanii, wciąż uznaje brytyjską królową za głowę państwa.