Władze podały dziś wstępny bilans pożaru. Ogień zniszczył w sumie 35 budynków lub na tyle je uszkodził, że nie nadają się do odbudowy . Jest wśród nich co najmniej siedem cennych zabytków budownictwa drewnianego. Niektóre znajdowały się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Pożar - w którym na szczęście nikt nie zginął - uzmysłowił norweskim władzom konieczność poważnego zajęcia się poziomem bezpieczeństwa przeciwpożarowego w ponad 180 podobnych zabytkowych, drewnianych osiedlach i dzielnicach. Innym problemem zauważonym podczas pożaru Leardalsoyri było pojawienie się nad miasteczkiem zdalnie sterowanych, bezzałogowych maszyn latających, tak zwanych dronów. Krążyły wyposażone w kamery i aparaty fotograficzne, stwarzając zagrożenie dla ruchu helikopterów służb ratowniczych. Zaalarmowana policja ustanowiła strefę zakazu prywatnych lotów nad miasteczkiem. Zjawisko to podkreśliło konieczność wprowadzenia nowych, prawnych uregulowań dotyczących wykorzystania dronów, co pozwoli na przyszłość uniknąć podobnych zagrożeń.