- Jak to możliwe, że o losie naszego regionu decyduje się w miejscu odległym o 3 tys. km? - pytał retorycznie Dżafari w rozmowie z dziennikarzami. - Na konferencji w Rzymie nie było ani Syrii, ani wielu innych krajów, których konflikt bezpośrednio dotyczy - podkreślił. Dżafari powiedział też, że uczestnicy konferencji nie koncentrowali się na najważniejszym problemie Bliskiego Wschodu. - Wysłanie nowych sił międzynarodowych do Libanu nie jest rozwiązaniem konfliktu. Koncentrować należy się na rdzeniu konfliktu, którym jest nieustanna okupacja części Palestyny, Syrii i Libanu przez Izrael - oświadczył Dżafari. W zwołanej przez sekretarz stanu USA Condoleezzę Rice konferencji w Rzymie wzięli udział przedstawiciele 20 krajów oraz organizacji międzynarodowych. Poza szefami dyplomacji kilkunastu państw obecni byli sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, premier Libanu Fuad Siniora, delegacje Unii Europejskiej i Banku Światowego. Dżafari przypomniał, że poprzednie ekipy rządzące w USA liczyły się z Syrią i dopiero w zeszłym roku wycofano ambasadora Stanów Zjednoczonych z Damaszku. - Dyplomacja amerykańska sama się izoluje, usiłując izolować Syrię - powiedział. Zapytany o norweskiego dyplomatę Terjego Roed-Larsena, głównego negocjatora ONZ do spraw bliskowschodnich, którego Syria nie wpuściła na swoje terytorium, Dżafari powiedział, że mediatorem w sprawach tego regionu powinien być sam Annan. Syria uważa norweskiego dyplomatę za sprzyjającego Izraelowi.