De Maiziere powiedział dziennikarzom w Berlinie, że wszystko wskazuje na to, iż za próbami wpłynięcia na wybory w USA i Francji stała Rosja. "Dlatego nie można wykluczyć - i my na to się przygotowujemy - że podobne próby będą podejmowane w związku z wyborami w Niemczech" - zaznaczył minister przedstawiając we wtorek raport o bezpieczeństwie kraju, przygotowany przez jego resort oraz Federalny Urząd Ochrony Konstytucji. Minister przypomniał, że podczas hakerskiego ataku na sieć komputerową Bundestagu w 2015 roku wykradzione zostały informacje, które dotychczas nie pojawiły się w przestrzeni publicznej. "Osobiście spodziewam się tego, że w najbliższych tygodniach, być może, dojdzie do ujawnienia ich treści" - powiedział de Maiziere. Oprócz cyberataków niemieckie służby spodziewają się "klasycznych kampanii dezinformacyjnych", których autorzy posługują się kłamstwami i półprawdami w celu wpłynięcia na opinię publiczną. "W takich przypadkach należy zachować spokój, dotrzeć do prawdy i przedstawić fakty" - tłumaczył polityk <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-cdu,gsbi,1020" title="CDU" target="_blank">CDU</a>. Zdaniem ministra przykład Ameryki pokazuje, że siły stojące za atakami chcą nie tyle wpłynąć na wynik wyborów, co raczej podważyć zaufanie do demokracji i osłabić zwycięskich polityków. Autorzy raportu wymieniają Rosję, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-chiny,gsbi,4231" title="Chiny" target="_blank">Chiny</a> i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-iran,gsbi,2646" title="Iran" target="_blank">Iran</a> na pierwszych miejscach wśród państw, których służby szczególnie intensywnie prowadzą działalność szpiegowską na terenie Niemiec.