Średnio w ciągu roku przez Atlantyk przechodzi 12 sztormów o takiej mocy, że nadaje im się nazwy. W tym roku ich liczba przewyższyła średnią o 150 proc. - było ich 30. Niespotykany sezon spowodował to, że zabrakło tradycyjnych imion dla burz i amerykańscy naukowcy zaczęli nazywać zjawiska literami greckiego alfabetu. Sztormy na Atlantyku Północnym są nazywane przez Narodowe Centrum Huraganów imionami w kolejności alfabetycznej, z pominięciem imion rozpoczynających się na litery "Q", "U", "X", "Y" i "Z". Spośród tegorocznych sztormów aż 13 przekształciło się w huragany o porywach wiatru o prędkości powyżej 119 kilometrów na godzinę lub większej. Aż 12 dotarło do wybrzeży USA. "Sezon huraganów na Atlantyku w 2020 roku pobił wszystkie rekordy" - ocenia Neil Jacobs, szef amerykańskiej rządowej Narodowej Agencji Oceanów i Atmosfery (<a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/tematy-noaa,gsbi,3621" title="NOAA" target="_blank">NOAA</a>). Poprzedni rekordowy sezon odnotowano w 2005 roku, gdy na Atlantyku odnotowano 28 sztormów. Rok 2020 stanowi piąty rok z rzędu, w którym liczba huraganów na Atlantyku przekracza wieloletnią średnią. Naukowcy uważają, że przyczyną ten anomalii jest zwiększająca się temperatura wód oceanu.