Sąd w Hamburgu orzekł, iż 32-lertni Motassadeq uczestniczył w spisku, zawiązanym dla dokonania masowego zabójstwa. Wymiar wyroku opiewa na maksymalną przewidzianą za taki czyn sankcję i jest zgodny z żądaniem niemieckiej prokuratury federalnej. W listopadzie ubiegłego roku Najwyższy Trybunał Federalny z siedzibą w Karlsruhe uznał Motassadeqa za winnego pomocnictwa w zabójstwie 246 osób - czyli wszystkich pasażerów i członków załóg czterech porwanych samolotów, które rozbiły się 11 września. Uchylono w ten sposób wydany w 2005 roku wyrok skazujący Marokańczyka na 7 lat więzienia za przynależność do organizacji terrorystycznej, przy jednoczesnym oczyszczeniu go od zarzutu udziału w masowym zabójstwie. Sąd orzekł wówczas, iż Motassadeq odgrywał tylko podrzędną rolę w grupie kierowanej przez porywacza-samobójcę Mohammeda Attę. Adwokaci oskarżonego twierdzili, iż nie wiedział on nic o planach uderzenia samolotami w Nowy Jork i Waszyngton. Jednak podczas listopadowej rozprawy odwoławczej trybunał w Karlsruhe przychylił się do opinii prokuratury, iż w ramach "podziału pracy" w grupie Atty oskarżony odgrywał kluczową rolę w prowadzeniu spraw finansowych pozostałych jej członków i maskowania faktu opuszczenia przez nich Niemiec przed zamachami. Nie licząc Motassedeqa, jedynym dotąd skazanym za współudział w zamachach 11 września jest obywatel francuski pochodzenia marokańskiego Zacarias Moussaoui. W maju 2006 roku otrzymał on w Stanach Zjednoczonych karę dożywotniego więzienia.