Rzecznik prokuratury ds. przestępczości zorganizowanej Tomo Zorić wyjaśnił, że przed sądem staną były szef urzędu celnego Mihalj Kertesz i dawny urzędnik rządowy Jovan Zebić, którzy na polecenie Miloszevicia w latach 1994-2000 przerzucali pieniądze m.in. na Cypr. Jak wyjaśnił Zorić, prokuratura ze względów oczywistych nie może wszcząć sprawy przeciw zmarłemu prezydentowi. Musi też prowadzić oddzielnie sprawę przeciw zamieszanemu w proceder byłemu wicepremierowi Jugosławii Nikoli Szainoviciowi, gdyż jest on sądzony za zbrodnie wojenne przez ONZ-owski trybunał w Hadze. - To oskarżenie jest historycznym wydarzeniem dla Serbii, bo zaczyna ona potępiać przestępcze afery reżimu Miloszevicia - ocenił Zorić. Prokurator Slobodan Radovanović podkreślił, że jego urząd chce dzięki temu oskarżeniu wyjaśnić kryminalny mechanizm reżimu Miloszevicia i złamać wyrosłą z niego dzisiejszą przestępczość. Przerzucane na Cypr pieniądze, pochodzące z opłat celnych, były wykorzystywane do finansowania miloszeviciowskiej Socjalistycznej Partii Serbii, ugrupowań współrządzących, firm, na których czele stali funkcjonariusze partyjni, a także na osobiste potrzeby - wyjaśnił Radovanović. prawa wypłynęła dzięki niezależnej telewizji B92, która w serii reportaży opisała, jak funkcjonariusze państwowi wywozili pieniądze w workach i skrzynkach. Według B92 finansowano z nich m.in. służbę bezpieczeństwa, oddziały MSW i wojska, jednostki specjalne. Po obaleniu Miloszevicia w 2000 roku nowe reformistyczne władze Jugosławii próbowały odnaleźć wywiezione miliony, ale bez skutku, mimo pomocy Zachodu. Powszechnie uważa się, że większość pieniędzy trafiła na prywatne konta rodziny Miloszevicia i jego współpracowników. Wdowa po zmarłym rok temu Miloszeviciu - Mirjana Marković oraz jego syn Marko od kilku lat żyją w Rosji na dobrowolnym wygnaniu.