W tym tygodniu były sekretarz stanu USA John Kerry przyznał, że po odejściu z rządu spotykał się z szefem irańskiej dyplomacji Mohammadem Dżawadem Zarifem. Podczas tych spotkań miał przekonywać swego rozmówcę, by Teheran "przeczekał" prezydenturę Donalda Trumpa. "To, co zrobił sekretarz Kerry, jest nieprzyzwoite i bezprecedensowe, bardziej niż nieodpowiednie" - powiedział w piątek Pompeo na konferencji prasowej. "To aktywne podważanie obecnej polityki USA" - krytykował Johna Kerry'ego. "Były sekretarz stanu zadaje się z przedstawicielem państwa, które jest największym na świecie ośrodkiem wspierania terroryzmu i mówi mu jeszcze, żeby przeczekał administrację - czegoś takiego nie zna historia Stanów Zjednoczonych" - powiedział Pompeo. Dzień wcześniej Kerry'ego, jednego z głównych architektów międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 roku, skrytykował także prezydent <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a>, który w maju br. wycofał USA z tego układu. "John Kerry nielegalnie spotykał się z bardzo nieprzyjaznym reżimem irańskim. Może to tylko zaszkodzić naszej pracy dla dobra amerykańskiego narodu" - napisał Trump na Twitterze. Do tych zarzutów Kerry odniósł się w wywiadzie dla stacji Fox News. "To zupełnie normalne, że były minister spraw zagranicznych spotyka się prominentnymi przedstawicielami innych państw. "I to nie ma nic wspólnego z podważaniem obecnej polityki" - podkreślił Kerry. Dodał, że z Zarifem spotkał się trzy, cztery razy, a po raz ostatni jeszcze przed wycofaniem się USA z porozumienia z Iranem. John Kerry powiedział także, że obecnie rządy wielu państw czekają na zakończenie prezydentury Donalda Trumpa.