- Musiałem mu, oczywiście, powiedzieć jedną rzecz: możesz sobie myśleć o naszych wyborach co chcesz, ale to nasza sprawa. Szczerze mówiąc, nie przywiązujemy wagi [do twoich słów]. Jesteśmy wielkim krajem, silnym, suwerennym - mówił Miedwiediew. To nie pierwsze mocne słowa pod adresem USA, które po wyborach padły ze strony rządzącego Rosją tandemu Putin-Miedwiediew. W zeszłym tygodniu premier Władimir Putin oskarżył Stany Zjednoczone o zainicjowanie fali demonstracji, która przetoczyła się przez Rosji m. in. po tym, jak w internecie pojawiły się filmy, na których widać działania, które mogły być fałszerstwami wyborczymi. <a href="http://swiatowidz.pl/?p=4442" target="_blank">CUDA NAD ROSYJSKĄ URNĄ. ZOBACZCIE SAMI.</a> Wypowiedź Putina była reakcją na słowa sekretarz stanu Hillary Clinton, która publicznie wyraziła wątpliwości co do uczciwości ostatnich rosyjskich wyborów.