Północnokoreański przywódca Kim Dzong Un określał ostatnio rozbrojenie nuklearne jako cel swojego kraju, a na historycznym spotkaniu z prezydentem Korei Płd. Mun Dze Inem 27 kwietnia zapowiadał zamknięcie poligonu atomowego Punggje-Ri przy udziale zagranicznych obserwatorów i dziennikarzy z Korei Płd., USA, Wielkiej Brytanii, Chin i Rosji. Według władz w Seulu Korea Płn. zignorowała jednak przesłaną jej listę południowokoreańskich dziennikarzy, którzy mieliby uczestniczyć w ceremonii zamknięcia poligonu, zaplanowanej na ten tydzień. Mimo wszystko reżim prowadzi przygotowania do tego wydarzenia - podał "Dzoson Ilbo", powołując się na analizę zdjęć satelitarnych przez portal 38 North prowadzony przez Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore. Na zdjęciach z 15 maja uwidoczniono wzrost wysokości obiektów na poligonie, co "może być częścią wysiłków, aby utworzyć platformę, z której odwiedzający będą mogli bezpiecznie obserwować wybuchowe zamknięcie wszystkich trzech wejść" do ośrodka - napisał ten portal. Najwyraźniej trwają również prace remontowe linii kolejowej, którą mają przyjechać na miejsce zagraniczni dziennikarze - podaje "Dzoson Ilbo". Korea Północna wymaga równowartości ok. 10 tys. USD jako opłaty wizowej za każdego zagranicznego reportera uczestniczącego w ceremonii. Całkowity koszt wyprawy może przekraczać 20 tys. USD na osobę, wliczając bilet lotniczy z Pekinu do północnokoreańskiego miasta Wonsan - podaje "Dzoson Ilbo". Według tej gazety Pjongjang poinformował amerykańskie sieci CNN i ABC, aby złożyły aplikacje wizowe we wtorek przed południem w ambasadzie Korei Płn. w Pekinie. Część południowokoreańskich reporterów udała się w poniedziałek do Pekinu, by składać wnioski - przekazała agencja Yonhap. W ubiegłym tygodniu Pjongjang odwołał rozmowy z Seulem i zagroził wycofaniem się z planowanego na 12 czerwca szczytu Kima z prezydentem USA Donaldem Trumpem z powodu trwających wspólnych manewrów wojskowych Korei Płd. i USA. Szczyt w Singapurze - jeśli do niego dojdzie - będzie pierwszym spotkaniem przywódców USA i Korei Płn. w historii. Tymczasem północnokoreańscy urzędnicy odwiedzają najprawdopodobniej Singapur, by dokonać inspekcji miejsca planowanego spotkania Kima z Trumpem - spekuluje "Dzoson Ilbo". Północnokoreańska agencja informacyjna KCNA informowała, że delegacja MSZ reżimu wyjechała w sobotę z Pjongjangu, by odwiedzić "niektóre kraje Azji Południowo-Wschodniej". Według południowokoreańskiej gazety ostatnie zaostrzenie retoryki przez Pjongjang może mieć na celu wywarcie presji na USA, które chcą całkowitej i nieodwracalnej denuklearyzacji reżimu. Prezydent Trump zapewniał niedawno, że Waszyngton nie dąży do "libijskiego modelu" rozbrojenia nuklearnego Korei Płn., odwołując się do historii przywódcy Libii Muammara Kadafiego, który w 2003 roku zgodził się porzucić ambicje atomowe, a kilka lat później zginął z rąk wspieranych przez Zachód rebeliantów. Podczas niedawnej wizyty w Chinach Kim powiedział prezydentowi tego kraju Xi Jinpingowi, że Korea Płn. nie będzie potrzebowała broni nuklearnej, jeśli tylko "odpowiednie strony" zaprzestaną wrogiej polityki i zlikwidują zagrożenia dla bezpieczeństwa reżimu - informowała wówczas chińska agencja Xinhua. Andrzej Borowiak