"Zadaję sobie pytanie: kiedy Partnerstwo Wschodnie zmieni się z jakiegoś nauczania polityki i demokracji w odniesieniu do jednego kraju, czyli do nas, w normalne partnerstwo? Kiedy zaczniemy realizować projekty gospodarcze? (...) Na razie to gadanina" - powiedział Łukaszenka, cytowany przez państwową agencję BiełTA. Dodał: "Będzie partnerstwo, to będziemy brać udział. Nie będzie - a i teraz go nie ma. Tylko moralizowanie i ból głowy". Łukaszenka mówił też o decyzji Białorusi o tym, by na szczycie PW w Warszawie reprezentował ją ambasador Wiktar Gajsionak, a nie szef MSZ Siarhiej Martynau, którego zaprosili organizatorzy. Jego zdaniem, wobec Białorusi próbowano zastosować sankcje, zapraszając jej przedstawicieli na innym szczeblu niż pozostałe państwa. "Myśleli, że będziemy głową walić w drzwi, płakać albo o coś prosić. (...) Nie chcecie, to nie. Wysłaliśmy ambasadora" - powiedział. Zdaniem Łukaszenki szefa białoruskiej delegacji próbowano "jeszcze raz poniżyć", więc Białoruś odmówiła udziału w spotkaniu. Łukaszenka podziękował Armenii, Azerbejdżanowi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainie za to, że nie poparły krytykującej Białoruś rezolucji końcowej. Mówił też o poparciu dla Białorusi ze strony państw bałtyckich i Bułgarii. Polskę zaś oskarżył o to, że korci ją, by przeprowadzić "granicę pod Mińskiem". Ocenił, że kraje UE chcą "rzucić kamień do ogródka" Białorusi po to, by odciągnąć swoje społeczeństwa od własnych problemów. Z Mińska Anna Wróbel