Wypadek miał miejsce dziś w godzinach przedpołudniowych w dzielnicy Hackney. Jak twierdzą świadkowie zdarzenia, około 70-letni kierowca stracił panowanie nad toyotą i wjechał w przystanek autobusowy. Następnie samochód uderzył w zaparkowane auto i drzewo. Mężczyzna kierujący toyotą miał później przekazać policji, że przyczyną wypadku była awaria układu hamulcowego. - Usłyszałem huk, kiedy samochód uderzył w przystanek autobusowy. Auto wjechało na chodnik, a ludzie dosłownie byli wyrzucani w powietrze. Później samochód wjechał w zaparkowane na chodniku mitsubishi i obrócił się o 90 stopni, uderzając przy okazji mężczyznę o kulach - opowiada "The Daily Mail" świadek zdarzenia. Starszy mężczyzna kierujący toyotą miał "być w szoku" i również trafił do szpitala. - To był wypadek, kierowca samochodu stracił kontrolę, wjechał w przystanek, a później w drzewo, kręcąc się w kółko - relacjonuje w rozmowie z "The Daily Mail" inna osoba będąca na miejscu zdarzenia. - Kiedy wyjrzałem przez okno, na chodniku bezwładnie leżeli ludzie. Byłem zszokowany. Było przed południem, nie spodziewasz się takich widoków o tej porze - powiedział mężczyzna pracujący budynku sąsiadującym z feralnym przystankiem autobusowym. Scotland Yard poinformował, że nie traktuje zdarzenia jako ataku terrorystycznego. Trwa wyjaśnianie przyczyn wypadku. - Otrzymaliśmy zgłoszenie o samochodzie, który wjechał na chodnik i potrącił kilku pieszych. Na razie nie udzielamy informacji na temat stanu rannych - to komentarz londyńskiej Metropolitan Police.