Le Pen już w maju w wywiadzie dla "Russia Today" mówiła, że uzna Krym za część Rosji. Biorąc pod uwagę rzeczywistość i wyniki krymskiego referendum, uznam Krym za część Rosji, jeżeli zostanę prezydentem - powiedziała liderka Frontu Narodowego. Francuska polityk jest znana ze swoich prorosyjskich poglądów. Sprzeciwia się też sankcjom, jakie <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> nałożyła na Rosję. Sankcje europejskie wobec Rosji są nie tylko przeciwne interesom Francji, ale także pogwałcają naszą wiekową tradycją, według której nigdy nie poddajemy się woli innych - powiedziała. Krym został przyłączony w marcu 2014 roku w wyniku referendum, według którego 96 proc. mieszkańców Krymu opowiedziało się za połączeniem z Rosją. Zachód uznał referendum za nieważne i wciąż uważa Krym za część Ukrainy. (az)